Sven Hannawald na pewno nie zdecyduje o swojej przyszłości w najbliższym czasie. Choć 30-latek otrzymał już wiele ofert pracy, to nie zamierza w tej chwili zaprzątać sobie nimi głowy. Planowaniem przyszłości Niemca ma zająć się jego dotychczasowy menedżer Werner Heinz. "Na pewno dalej będziemy współpracować. Zawsze mi pomagał, nawet gdy nie szło mi najlepiej" - stwierdził Hanni. Heinz deklaruje, że widzi Svena bardziej w charakterze trenera niż komentatora telewizyjnego i do tego właśnie zajęcia będzie starał się przekonać swego podopiecznego.
Po deklaracji o zakończeniu kariery Hannawald próbuje ułożyć sobie życie na nowo. Ostatnio pojawił się publicznie na zawodach otwierających Letnią Grand Prix w towarzystwie nowego przyjaciela - czarnego jak smoła psa imieniem Achilles. "Bardzo trudno jest mi zdystansować się do siebie jako skoczka. By to uczynić próbuję różnych rzeczy: na przykład w ostatnim czasie nie czytam gazet. Ale to dzięki Achillesowi mogłem się wreszcie całkowicie wyłączyć. Nie zajmuję się teraz tylko sobą, bo muszę troszczyć się o niego. Może to dziwnie brzmi, ale to jest dla mnie zupełnie inne życie od tego, które prowadziłem dotychczas" - wyjaśnił Hannawald.

Sven w dalszym ciągu chętnie powraca do przeszłości i wspomina swoje największe sukcesy. Które z licznych zwycięstw przyszło mu najtrudniej? "Czwarta wygrana w TCS w Bischofshofen była najtrudniejszym zwycięstwem w mojej karierze" - podsumowuje Niemiec.