Któż z nas nie pamięta słynnej biało-czerwonej "łapy" z napisem "I love Zakopane", którą Mika Kojonkoski dawał na Wielkiej Krokwi znak do rozpoczęcia skoku swoim podopiecznym? Sympatia fińskiego trenera do polskiej stolicy Tatr jest powszechnie znana. Mika Kojonkoski mówi wprost: "Nigdy nie ukrywałem, że kocham to miejsce, a teraz tę miłość przekazuję innym Norwegom".
W ostatnich dniach zakopiańskie skocznie przeżyły istne oblężenie przez norweskich skoczków. Na obiektach - od najmniejszej skoczni K-15 do narciarskiej wizytówki Zakopanego, Wielkiej Krokwi o punkcie konstrukcyjnym K-120 - intensywnie w pocie czoła trenowały praktycznie wszystkie kategorie wiekowe skoczków z Norwegii. Do sezonu letniego przygotowywali się zarówno juniorzy, jak i seniorzy (m.in. Anders Bardal i niesforny Lars Bystoel) oraz siedem dziewcząt. Z Kojonkoskim do Zakopanego przyjechało łącznie 140 osób!

"Przywiozłem nie tylko skoczków, ale i niektórych rodziców. Gdy tylko ci ostatni dowiedzieli się, że jest możliwość przyjazdu do Zakopanego, zaraz zaczęli wpisywać się na listę. Po tych kilku dniach spędzonych w Polsce mogę powiedzieć, że wszyscy byli zachwyceni. Jestem niemal pewien, że w tym gronie 140 osób nie znalazłbym ani jednej, której się w Polsce nie podobało" - opowiadał z entuzjazmem Kojonkoski.

Zakopane, gdzie w styczniu triumf w konkursie Pucharu Świata świętował podopieczny Kojonkoskiego - Roar Ljoekelsoey, ku zaskoczeniu sympatycznego trenera z Finlandii latem nie traci swego uroku z mroźnych, zimowych dni: "Zakopane fascynuje mnie o każdej porze roku, choć zdziwiłem się, że to miejsce latem jest tak bardzo aktywne. Do tej pory myślałem, że ożywa głównie zimą, a tu taka niespodzianka. Nie wiem, jaka jest tajemnica Zakopanego, ale jest w nim taki "spirit" (duch), że chyba wszyscy czują się tu dobrze. "

Kojonkoski opuścił już Tatry, ale nie na długo - wszak na sierpień zaplanowany jest na Wielkiej Krokwi konkurs Letniego Grand Prix i próżno doszukiwać się powodów, aby miało w nim zabraknąć Norwegów. Jest jeszcze jeden pozytywny aspekt wycieczki Miki do Zakopanego: promocja polskiej stolicy Tatr wśród "Wikingów", co z pewnością przełoży się pozytywnie na płaszczyznę turystyczną. "Jestem przekonany, że w najbliższym czasie zdecydowanie zwiększy się liczba Norwegów odwiedzających to miejsce, bo ci, którzy byli tu ze mną po raz pierwszy, obiecywali, że będą wracać i polecać to miejsce przyjaciołom".