W najbliższym czasie Holmenkollen ma przejść 19. z kolei przebudowę. Ma ona uczynić tę piękną, ale nieco przestarzałą skocznię nowoczesnym obiektem. Choć podejmowana jest z myślą o MŚ w 2011 r. (Oslo jest faworytem do ich organizacji, autor projektu, Dag Kaas, ma nadzieję, że prace zaczną się jeszcze przed jesienią tego roku. Modernizacja obiektu ma kosztować ok. 70 milionów koron (korona norweska - ok. 50 gr) i obejmować następujące zadania:
  • zmiana profilu rozbiegu i łagodniejsze przejście z rozbiegu na próg (niewykluczone więc, że cała wieża zostanie zbudowana od nowa)
  • przesunięcie wyjścia ze skoczni o 40-50 metrów
  • remont trybun i budowa nowej trybuny królewskiej
  • zbudowanie od nowa obiektów wchodzących w skład infrastruktury skoczni: budynku głównego, wieży sędziowskiej, tablicy wyników, osłony przeciwwiatrowej
  • rozbiórka sceny, znajdującej się nad wybiegiem i goszczącej zwłaszcza latem imprezy w rodzaju plenerowych koncertów
  • założenie frezarki do wycinania torów w śniegu
  • konstrukcja wyciągu krzesełkowego

Holmenkollen jest stałym punktem kalendarza PŚ jako obiekt z ogromną tradycją, uznawany za najstarszą do dziś czynną skocznię (pierwsza stała skocznia na tym wzgórzu powstała w 1892 r.). Jednak, jak wspomniałam, przy całej swej urodzie jest to skocznia nienowoczesna. Najdobitniejszym tego przykładem jest brak wyciągu - skocznia w Oslo pozostaje na razie bodaj jedyną w PŚ skocznią bez wyciągu i jedną z nielicznych dużych skoczni nie posiadających tego udogodnienia. Do niedawna nie miała go także skocznia mamucia w Bad Mitterndorf, tam jednak możliwe (choć nieco ryzykowne) było stale praktykowane dowożenie zawodników na start samochodami. Na Holmenkollen skoczkowie musieli iść pieszo aż do windy, znajdującej się w pionowej wieży.

Podjęcie się takiej przebudowy robi wrażenie. Skoro projekt wykonali bądź co bądź fachowcy, należy zakładać, że jest on całkowicie możliwy do realizacji. Jednak rzut oka na zdjęcie panoramiczne skoczni każe wątpić w możliwość jakichkolwiek poprawek oprócz zmniejszenia obiektu... Cały problem polega na tym, że wzgórze Holmenkollen jest bardzo niskie - całkowita różnica wysokości skoczni wynosi 124 m, wysokość względna (od podnóża do szczytu) wzgórza - zaledwie ok. 40 m. Już w 1914 r. Holmenkollen przestała być skocznią naturalną (z rozbiegiem w całości biegnącym po zboczu) - powiększenie jej wymagało zbudowania niewysokiej wieży, w 1928 r. zaczęto także "podkopywać" skocznię, by wydłużyć zeskok przez pogłębienie wybiegu. Obecnie najniższa część wybiegu leży ok. 30 m poniżej naturalnego poziomu terenu, koniec wybiegu stanowi przeciwstok mogący konkurować chyba tylko z Bergisel i znajdującą się w budowie Malinką. Bula i wręcz część zeskoku opierają się na sztucznej konstrukcji, stanowiącej niedościgniony wzór dla tego typu skoczni - w Oslo pod bulą znajduje się cały potężny budynek, mieszczący słynne Muzeum Narciarstwa. Wyżej rozciąga się rozbieg, wsparty na dwóch podporach. Ponad jedna trzecia rozbiegu wystaje w powietrzu już "za" wieżą. Jednocześnie przy wszystkich wadach, przy całym wrażeniu, że skocznia przebudowywana jest na siłę - jest to obiekt niezwykle piękny. Mocna, a zarazem oparta na łagodnych łukach konstrukcja jest pomalowana na śnieżnobiały kolor. Dawniej na wieży widniało także przedstawiające renifera malowidło, stylem nawiązujące do sztuki ludów "pierwotnych", może Saamów (Lapończyków)? Być może po przebudowie zostanie ono odtworzone. Kwadratowa "poczekalnia" i spód rozbiegu mogą być podświetlane, przez co skocznia widoczna jest z daleka. Tak, Holmenkollen jest pierwszorzędnym dowodem tego, że skocznia narciarska może być dziełem sztuki. Teraz ponownie ma się stać także skocznią nowoczesną i funkcjonalną.