Szybciej niż w roku ubiegłym szwedzka federacja uporała się ze znalezieniem trenera dla swej skromnej reprezentacji skoczków. Wczoraj, ponad miesiąc od oficjalnej rezygnacji Kariego Ylianttili z funkcji szkoleniowca kadry Szwecji, ogłoszono nazwisko jego następcy. Tym razem stanowiska nie obejmie osoba szeroko znana w sportowym światku. Szwedzki Związek Narciarski (SSF) postanowił postawić na niemieckiego trenera - Wolfganga Hartmanna. Ten 46-letni szkoleniowiec do tej pory był głównym trenerem w centrum treningowym w Garmisch-Partenkirchen. Podczas wczorajszego spotkania w Falun decyzję tę zawodnikom i trenerom z różnych części kraju przekazał dyrektor SSF do spraw narciarstwa klasycznego - Anders Bergström.
Johan Erikson, największa nadzieja szwedzkich skoków, o swym nowym trenerze wypowiada się na razie ostrożnie. "Dobrze, że sprawa rozwiązała się nieco szybciej niż w ubiegłym roku" - mówi Johan - "Nie mam pojęcia, kim jest Hartmann, nigdy wcześniej o nim nie słyszałem, ale oczywiście mam nadzieję, że jest dobrym trenerem".
Hartmann posiada gruntowne wykształcenie w swoim zawodzie: osiągnął najwyższy poziom kwalifikacji trenerskich w Niemczech oraz ma za sobą dwuletnie studia w Deutsche Sporthochschule w Kolonii. W latach 1997-2002 Wolfgang był wykładowcą w szkole trenerskiej Niemieckiego Związku Narciarskiego, a w sezonie 2002/03 trenerem odpowiedzialnym za szkolenie juniorów w niemieckiej federacji. Poza pracą jako kapitan reprezentacji Szwecji Wolfgang Hartmann ma się zająć również podnoszeniem poziomu wiedzy trenerskiej w skali krajowej, by pomóc rozwinąć działalność szwedzkich klubów.

Szwedzcy skoczkowie spotkają się z nowym trenerem w następny czwartek w Falun, gdzie dowiedzą się, jaki plan przygotowań ustalił Niemiec. Najprawdopodobniej Hartmann nie przeprowadzi się do Szwecji, lecz nadal będzie mieszkał w Garmisch. Ponad tydzień temu Szwedzi oddali pierwsze skoki na igelicie. Zawodnicy z Falun: Johan Erikson, Besnik Gashi, Fredrik Balkasen i Alexander Mitz pod okiem klubowego szkoleniowca Pera Balkasena trenowali na 90-metrowej skoczni Lugnet głównie w weekendy, w tygodniu koncentrując się na treningu fizycznym w hali sportowej.

Dla szwedzkich skoczków najważniejsze jest teraz, że spokojnie, pod okiem jednego trenera będą mogli wykonać cykl przygotowań do sezonu olimpijskiego. Czy niemiecki trener bez międzynarodowej renomy zdoła coś zdziałać w kraju, gdzie więcej jest skoczni niż zawodników? Przekonamy się już niebawem...