Kibice reprezentacji Norwegii liczyli zapewne, że w tegorocznym meczu skoczków z artystami obok Sigurda Pettersena i Mortena Solema weźmie również udział Daniel Forfang. I takie były też jego plany. Niestety przyjazd Daniela do Krakowa oraz wywiad, jaki zamierzaliśmy przeprowadzić z tym niezwykle ciekawym zawodnikiem wykluczyły problemy zdrowotne. Udało nam się natomiast porozmawiać z jego ojcem - prezesem klubu narciarskiego w Tromso, Hugo Forfangiem, który chętnie zgodził się opowiedzieć polskim kibicom o skokach w Norwegii, Tromso, skoczni na Zielonym Wzgórzu i oczywiście o samym Danielu.
Skokinarciarskie.pl: Jesteś prezesem klubu narciarskiego, czy sam uprawiałeś kiedyś skoki lub inną dyscyplinę narciarską?

Hugo Forfang: Nie, sam nigdy nie skakałem na nartach. W ogóle pierwszy raz na skoczni byłem razem z Danielem. Miał wtedy 12 lat i trenował biegi narciarskie, jednak zawody tak mu się spodobały, że zdecydował zmienić dyscyplinę i zająć się skokami. Ja natomiast postanowiłem zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby pomóc mu w realizacji zainteresowań, tak jak zrobiłby na moim miejscu każdy tata w Norwegii.

Skokinarciarskie.pl: Opowiedz o klubie i skoczni w Tromso. Czy jest szansa, że kiedyś w Tromso odbędą się zawody Pucharu Kontynentalnego lub Pucharu Świata?

H.F.: Klub narciarski w Tromso ma długoletnią tradycję istnieje bowiem od 1897 r. Kiedyś zajmowaliśmy się większą ilością dyscyplin, obecnie tylko skokami. Rozpiętość wiekowa naszych zawodników jest naprawdę duża - od 6 do 82 lat. I co nas ogromnie cieszy, wciąż zgłaszają się nowi chętni do uprawiania tej dyscypliny. Ponieważ nie mamy dostatecznie dużej skoczni (Gronnasen to tylko K-70), nasi najlepsi zawodnicy trenują w Trondheim, w klubie Tronderhopp. Obecnie jest tam 3 naszych reprezentantów łącznie z Danielem. Zbyt mała skocznia uniemożliwia nam również organizację najpoważniejszych imprez sportowych - Pucharu Kontynentalnego czy Pucharu Świata, ale być może coś się w tej kwestii zmieni. Tromso stara się bowiem o organizację olimpiady zimowej w 2014 r., więc może będziemy mieć nową skocznię. Myślę natomiast, że dużą atrakcją dla kibiców byłyby zawody letniej Grand Prix. W lecie w Tromso mamy dzień polarny więc wieczorny konkurs przy świetle słonecznym byłby niezwykle ciekawy.

Skokinarciarskie.pl: Czy sama nazwa Gronnasen oznacza coś konkretnego?

H.F.: Gronnasen znaczy dosłownie Zielone Wzgórze.

Skokinarciarskie.pl: Na stronie internetowej klubu można znaleźć informacje na temat imprez skokowych organizowanych dla dzieci - Yonas Hoppshow i Daniel Forfang Hoppskole. Czy możesz wyjaśnić, na czym one polegają?

H.F.: Impreza pod nazwą Yonas Hoppshow miała już 4 edycje. Wcześniej łączyliśmy skoki narciarskie ze snowboardem i za każdym razem zawody cieszyły się sporym zainteresowaniem. Mimo to w tym roku postanowiliśmy spróbować czegoś nowego. Zorganizowaliśmy zawody, w których nasi najmłodsi zawodnicy mogli skakać razem ze swoimi idolami. Dzieciaki spędziły fantastyczny dzień razem z Danielem, Sigurdem i pozostałymi reprezentantami kadry narodowej, który zakończył się oczywiście wręczeniem nagród. Natomiast Daniel Forfang Hoppskole to szkółka dla dzieci z Tromso, które dopiero zaczynają swoją przygodę ze skokami. Daniel, jako nasz najlepszy zawodnik, zgodził się patronować temu przedsięwzięciu. Przez całą zimę raz w tygodniu trzydzieścioro dzieci - zarówno chłopców jak i dziewcząt - trenowało na skoczni K-10. I tutaj też oczywiście nie obyło się bez zasłużonych nagród.

Skokinarciarskie.pl: Czy mógłbyś przybliżyć naszym czytelnikom samo Tromso? Patrząc na mapę wydaje się niemal, że leży na samym końcu świata, natomiast zdjęcia przedstawiają szalenie sympatyczne miasto ze wspaniałym mostem.

H.F.: Tromso leży daleko na północy za kołem podbiegunowym, ale podróż samolotem z Oslo zajmuje niecałe dwie godziny. Zważywszy na fakt, że jest to arktyczne miasto, klimat panuje dość łagodny. Zimą temperatury wynoszą od - 5 C do + 5 C. Bywa, że mamy 2 m śniegu, a czasami zaledwie 50 cm. Latem nie jest zbyt gorąco, zazwyczaj około +15 C, kiedy jest +20 C to naprawdę świetnie. Przyroda jest tutaj niesamowita, szczególne wrażenie robią wysokie góry wchodzące wprost do morza. Turyści cenią je zwłaszcza za wspaniałe szlaki wycieczkowe, a narciarze za doskonale przygotowane stoki. Dawniej Tromso było osadą żyjąca z rybołówstwa i  łowiectwa. Dziś jest to nowoczesne miasto z cenionym ośrodkiem uniwersyteckim liczące 60 tys. mieszkańców. Jest wśród nich wielu cudzoziemców - sam mam np. sąsiadów z Polski. Mamy kilka klubów sportowych ze świetnym zapleczem technicznym, pozwalającym trenować przez cały rok, a także drużynę piłkarską w pierwszej lidze, Tromso IL, w której kilka lat temu grał polski zawodnik Kazimierz Sokołowski.

Skokinarciarskie.pl: Jakiś czas temu w Tromso gościła kadra norweskich skoczków. Co to było za zgrupowanie?

H.F.: Cała drużyna norweskich skoczków łącznie z Miką Kojonkoskim i jego współpracownikami zakończyła sezon w Tromso. Mika podsumował miniony rok oraz przedstawił założenia na następny. Mówił o tym jak wzmocnić drużynę i co zrobić, aby odnieść sukces. To właśnie wtedy odbyły się zawody Yonas Hopshow. Zgrupowanie zakończyło się imprezą dla zawodników, trenerów i zaproszonych gości. Podobne spotkanie planowane jest również w przyszłym roku.

Skokinarciarskie.pl: Norweskim stronom internetowym poświęconym skokom narciarskim brakuje niestety tłumaczeń wywiadów i najciekawszych informacji na język angielski. Czy jest szansa, że wkrótce coś się w tej kwestii zmieni?

H.F.: Norweska federacja planuje uruchomić angielską wersję strony www.skiforbundet.no/hopp. Na razie jednak mogę zaprosić na jej wersję oryginalną.

Skokinarciarskie.pl: Jak to jest z popularnością skoków w Norwegii? Która z konkurencji narciarskich wzbudza wśród kibiców największe zainteresowanie? Ostatnie mistrzostwa świata pokazały, że w narciarstwie klasycznym nie macie sobie równych.

H.F.: Skoki na najwyższym światowym poziomie są u nas niezwykle popularne i media poświęcają im bardzo dużo miejsca. Nazwiska takich gwiazd jak Birger Ruud, Bjorn Wirkola czy Espen Bredesen są doskonale znane wszystkim Norwegom. Wyniki naszych reprezentantów znacznie się poprawiły, odkąd Mika Kojonkoski został trenerem kadry narodowej i nasi zawodnicy są teraz tak popularni, jak Espen Bredesen w latach 90-tych. Mimo to nie mają z tym żadnych problemów. Najważniejszym konkursem dla Norwegów od zawsze jest oczywiście Holmenkollen, zapewne tak jak dla Polaków Zakopane. Turniej Czterech Skoczni, a zwłaszcza konkurs w Garmisch-Partenkirchen, również stanowią tradycję. Bardzo lubiane są także loty w Planicy. Kiedy nasi zawodnicy są w tak dobrej formie jak teraz, wszystkie zawody PŚ pokazuje norweska telewizja. Wśród sportów zimowych dużą popularnością cieszy się także kombinacja norweska, w której również mamy wspaniałych zawodników, a oprócz niej biegi narciarskie, łyżwiarstwo szybkie oraz narciarstwo alpejskie.

Skokinarciarskie.pl: Nie możemy oczywiście nie zapytać o Daniela. Nie tak dawno okazało się, że kontuzja, której nabawił się w Trondheim, nie została do końca wyleczona.

H.F.: Tak, niestety okazało się, że Daniel niemal przez cały sezon skakał z uszkodzoną kostką, do której wdało się dodatkowo zapalenie. Wielka szkoda, że lekarzom nie udało się wcześniej postawić dobrej diagnozy. Obecnie Daniel jest po operacji i właściwie może już normalnie chodzić. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, za dwa tygodnie będzie mógł zacząć przygotowania do nowego sezonu. Sam twierdzi, że czuje się dobrze.

Skokinarciarskie.pl: A jak Daniel spędził wakacje? Jakie są jego plany na nadchodzący sezon?

H.F.: Daniel przyjechał do domu na Święta Wielkanocne. To rzadkie chwile, kiedy jest w Tromso, zazwyczaj zdarza się to raz lub dwa razy do roku, dlatego rodzina i przyjaciele zawsze bardzo się z tego cieszą. Poza tym wypoczywał w górach na granicy norwesko-fińskiej jeżdżąc na skuterach śnieżnych. Był również w Austrii na zawodach golfowych zorganizowanych przez Uvex i Rossignol. A jego plany? Chciałby wrócić do takiej formy, jaką miał przed upadkiem w Trondheim.

Skokinarciarskie.pl: Serdecznie dziękujemy za rozmowę, a Danielowi życzymy szybkiego powrotu do zdrowia.

(Rozmawiały: Alicja Mikulska i Magda Stępniak)