Po zakończeniu meczu skoczków z artystami, który odbył się 15 maja 2005 roku, szczęśliwsi byli skoczkowie. Wygrali 1-0 po golu Słoweńca, Roberta Kranjca. Współautorem sukcesu swojej drużyny był Sigurd Pettersen - jeden z dwóch Norwegów, którzy gościli w Krakowie. Po 50 minutach na murawie, Sigurd udał się do szatni, po czym odświeżony zgodził się odpowiedzieć na kilka naszych pytań.
Skokinarciarskie.pl: Gratulujemy wygranego meczu. Na początek może opowiesz o swoich wrażeniach z meczu?

Sigurd Pettersen: Mecz był naprawdę udany, wszystko odbyło się tak jak powinno. Myślę, że udało nam się dobrze zgrać z resztą skoczków i dlatego zdołaliśmy pokonać przeciwników.

Skokinarciarskie.pl: Wczoraj zwiedzaliście Kraków, co Ci się najbardziej podobało?

S.P.: Miasto jest naprawdę urocze. Największe wrażenie zrobiła na mnie jedna z synagog na Kazimierzu, niestety nie pamiętam jej nazwy. Bardzo podobał mi się również Wawel.

Skokinarciarskie.pl: Które miasto wolisz, Kraków czy Zakopane?

S.P.: Myślę, że wybrałbym Zakopane, ponieważ byłem w nim już wiele razy i czuję się tam jak w domu. Poza tym, zawsze powtarzam moim przyjaciołom, którzy kochają jeździć na nartach, że Zakopane jest jednym z najlepszych ośrodków narciarskich w Europie. Porównując z innymi miejscami, Zakopane jest naprawdę niedrogim, a zarazem dobrym miejscem do jazdy na nartach.

Skokinarciarskie.pl: Powiedz, jak spędziłeś swój wolny czas po zakończeniu sezonu?

S.P.: Trochę odpoczywałem, ale nie byłem na jakiś dużych wakacjach. Poza tym pracowałem głównie nad siłą z grupą ludzi w Oslo.

Skokinarciarskie.pl: Jakie stawiasz sobie cele na nadchodzący sezon?

S.P.: W zasadzie to nie myślę w ten sposób, że mam wygrać, czy też znaleźć się między 10 a 20 miejscem. Koncentruję się głównie na pracy i treningach. Dobrze przeprowadzone przygotowania zapewniają pomyślne wyniki we właściwych konkursach, dlatego treningi są tak ważne.

Skokinarciarskie.pl: Jakie jest Twoje marzenie, które chciałbyś zrealizować w nadchodzącym sezonie?

S.P.: Niewątpliwie, marzeniem całej naszej drużyny są medale olimpijskie. Mamy nadzieję na zdobycie złota w konkursie drużynowym. Aby móc osiągnąć ten cel, będziemy musieli wszyscy naprawdę ciężko pracować i drużyna będzie wymagać, by każdy dał z siebie jak najwięcej. Miejmy nadzieję, że ten wysiłek zaowocuje w postaci medalu w Pragelato. Bardzo chcielibyśmy, żeby to było złoto. Również, jeżeli którykolwiek z zawodników naszego teamu zdobędzie złoto w indywidualnym konkursie, będzie to wielkim powodem do świętowania dla całej drużyny.

Skokinarciarskie.pl: Czy rozpocząłeś już przygotowania do następnego sezonu?

S.P.: Tak, w zeszłym tygodniu pojechaliśmy na obóz, w trakcie którego zostały wykonane różne testy i ćwiczenia. Do tej pory każdy ze skoczków pracował indywidualnie, tak by utrzymać ciało w dobrej kondycji. Natomiast, teraz nadszedł już czas, aby rozpocząć poważne przygotowania. W połowie lub pod koniec czerwca powinniśmy oddać pierwsze skoki.

Skokinarciarskie.pl: Wiesz już, czy weźmiesz udział w konkursach Letniej Grand Prix?

S.P.: Tak, jedziemy do Hinterzarten. Na tych zawodach mamy okazję sprawdzić, jak wyglądają nasze postępy w przygotowaniach do sezonu zimowego w porównaniu z resztą czołówki świata.

Skokinarciarskie.pl: Jaka obecnie panuje atmosfera w drużynie? Czy zmieniło się coś od przedostatniego sezonu, kiedy to wasza drużyna osiągała największe sukcesy?

S.P.: W minionym sezonie atmosfera była również dobra, ale kilku skoczków musiało popracować nad innymi rzeczami od reszty drużyny, związanymi z nowymi przepisami dotyczącymi wagi zawodnika. Z tego powodu pracowaliśmy trochę niesymetrycznie, np. ktoś musiał przytyć i miał w związku z tym swoje problemy, podczas gdy reszta nie musiała pracować tak ciężko, a zajmowała się innymi sprawami. To sprawiło, że stworzyły się dwie podgrupy w jednej grupie. Jednak teraz jesteśmy już wszyscy na jednakowym poziomie, co jest niewątpliwie dużą zaletą.

Skokinarciarskie.pl: Z którym skoczkiem masz najlepszy kontakt w swojej drużynie?

S.P.: Wszyscy jesteśmy przyjaciółmi. Dlatego, nie mogę powiedzieć, że mam lepszego przyjaciela od Roara czy Bjoerna Einara.

Skokinarciarskie.pl: Co sądzisz o przejściu Larsa Bystoela z kadry A do kadry B. Co było tego przyczyną?

S.P.: Larsowi bardzo dobrze współpracuje się z trenerem drużyny B. Poza tym, dla niego ważny jest spokój i cisza, a tego brakowało mu w kadrze A. Pozostałe przyczyny przejścia do drużyny B wiążą się z jego prywatnymi problemami.

Skokinarciarskie.pl: Jak Ci się współpracuje z Miką Kojonkoskim?

S.P.: Mika trenuje nas, wykorzystując filozofię systemu nerwowego. Zresztą każdy skoczek ćwiczy dziś swój system nerwowy w taki czy inny sposób. Każdy ma swoją specyficzną filozofię, która w pewien sposób powiązana jest niemiecką, austriacką, polską, norweską czy fińską kulturą.

Skokinarciarskie.pl: Czy współpracujecie z psychologiem?

S.P.: Tak, jednak w tej dziedzinie pracuje z nami w dużej mierze sam Mika Kojonkoski.

Skokinarciarskie.pl: A teraz coś z innej dziedziny. Jak porównasz swoją popularność w Norwegii i w Polsce? Jak Cię postrzegają ludzie w Twoim ojczystym kraju?

S.P.: Tutaj w Polsce wiele osób chce sobie zrobić ze mną pamiątkowe zdjęcie, czy też wziąć autograf. W Norwegii jest inaczej. Myślę, że jest to trochę powiązane z kulturą - w Norwegii żeby być naprawdę popularnym trzeba być kimś naprawdę wyjątkowym, na przykład królem. Tylko wtedy można zyskać taką sławę jak tu w Polsce. Nie oceniam tego, czy to dobrze czy źle, po prostu widać różnicę w tym, jak ludzie myślą i reagują.

Skokinarciarskie.pl: A czy będąc w Norwegii możesz przejść po ulicy zupełnie niezauważalnie?

S.P.: Niezupełnie. Ludzie mnie rozpoznają, niektórzy z nich chcą chwilę porozmawiać, wziąć autograf, ale na tym się to kończy.

Skokinarciarskie.pl: Polscy kibice znają Cię głównie, jako skoczka. Czy mógłbyś opowiedzieć coś więcej o swoim życiu prywatnym, studiach?

S.P.: Studiuję na kierunku przygotowującym do pracy trenerskiej. Jak dotąd moje studia zajęły mi cztery lata. Idzie mi trochę wolno z powodu skoków narciarskich, jednak podoba mi się ten kierunek, gdyż pozwala mi połączyć zamiłowanie do sportu z pracą. Nie wiem, kiedy dokładnie skończę studia, ale jeżeli bym się naprawdę bardzo postarał, to uda mi się ukończyć uniwersytet już w przyszłym roku.

Skokinarciarskie.pl: Czym się interesujesz poza skokami?

S.P.: Lubię czytać, choć w Norwegii większość młodych ludzi jest zniechęcona do książek i uważa je za nudne. Ja staram się znaleźć czas na ciekawą lekturę. Obecnie czytam "Kod Leonarda da Vinci". Oczywiście, traktuję tę książkę jako fikcję, ale jest dla mnie interesująca pod tym względem, że pozwala spojrzeć na świat z trochę innej perspektywy. Poza tym, czasami surfuję po Internecie, gdyż od czasu, kiedy przeprowadziłem się do własnego mieszkania, mam dostęp do sieci.

Skokinarciarskie.pl: Czy otrzymujesz dużo e-maili i listów od swoich fanów?

S.P.: Czasami dostaję e-maile, ale przychodzi do mnie znacznie więcej zwykłych listów. Co prawda, nie zawsze udaje mi się na nie odpisywać, jednak staram się posyłać im autografy.

Skokinarciarskie.pl: Teraz zupełnie inny temat. Co sądzisz o możliwym powrocie Svena Hannawalda do skakania?

S.P.: Jeżeli jest gotów na powrót, to dobrze dla niego. Myślę, że najważniejszym czynnikiem decydującym czy wróci czy nie jest jego wewnętrzne przekonanie, czy będzie się dobrze czuł znów skacząc. Musi usłyszeć wyraźny dźwięk wewnętrznego głosu, mówiącego "tak". Powinien rzeczywiście czuć: "tak to jest to, co chcę dalej robić". Ważne jest również, by czuł się na siłach i miał wystarczająco dużo energii na taki powrót. Pamiętajmy, że Sven Hannawald jest bardzo dobrym skoczkiem, a teraz pokazał tylko ludzką stronę samego siebie. To, że poradził sobie ze swoimi problemami czyni go również naprawdę wielkim sportowcem i człowiekiem.

Skokinarciarskie.pl: Jak sądzisz, co było przyczyną jego problemów?

S.P.: Z jednej strony skoki narciarskie wymagają od nas ogromnego nakładu energii, z drugiej strony media potrafią człowieka "zjeść". Jeżeli nie potrafisz być wystarczająco zdystansowany i nie umiesz powiedzieć "nie", może to prowadzić do kłopotów. Hannawald stał się naprawdę wielką gwiazdą w Niemczech, a problemy które z tym się wiążą nikomu nie pomagają.

Skokinarciarskie.pl: A czy Ty odczuwasz presję ze strony norweskich mediów? W tym sezonie prasa podała informację, że rozważasz zakończenie kariery. Czy takie plotki Cię niepokoją, czy starasz się nie zwracać na nie uwagi?

S.P.: Staram się nie przywiązywać do takich spraw zbyt dużej uwagi, nie chciałbym zachowywać się pod wpływem mediów. Trzeba pamiętać, że wiele gazet czy stacji telewizyjnych chce się po prostu dobrze sprzedać, dlatego czasami tworzą różne sensacyjne historie. W moim przypadku, wzięli po prostu kawałek mojej wypowiedzi wyrwanej z kontekstu, informując, że zakończę karierę. Nigdy nie oświadczyłem: "kończę z tym". Ja po prostu powiedziałem, że jeżeli nie odzyskam dobrego czucia w skakaniu, nie ma sensu udawać się na skocznie.

Skokinarciarskie.pl: Czy teraz już wszystko w porządku z Twoją wagą?

S.P.: Tak. W zeszłym sezonie musiałem bardzo dużo pracować, by z powrotem odnaleźć właściwą technikę skakania. Z czasem szło mi coraz lepiej i cieszyłem się, że mogę znów uzyskiwać dobre wyniki. Skoki narciarskie rozwijają się z roku na rok, tak więc stają się coraz bardziej wymagającym sportem, trzeba umieć temu wszystkiemu podołać.

Skokinarciarskie.pl: Na zakończenie czy mógłbyś skierować kilka słów do swoich fanów?

S.P.: Zawsze cieszę się, że mogę przyjechać do Polski, ponieważ tutejsi fani są zawsze pozytywnie nastawieni do mnie. Bez tak wielu kibiców na Wielkiej Krokwi na pewno nie moglibyśmy przeżywać tak wspaniałych zawodów. Wasze wsparcie jest dla mnie ważne.

Skokinarciarskie.pl: Dziękuję bardzo za wywiad.

S.P.: Również dziękuję.

(wywiad przeprowadziła Bożena Zajiczek)