Jernej Damjan to jedna z największych niespodzianek minionego sezonu. Dwudziestodwuletni Słoweniec jeszcze przed samym sezonem nie był zaliczany do grona faworytów. Nieoczekiwanie okazał się najwyżej notowanym wśród wszystkich reprezentantów tego małego, alpejskiego kraju, wyprzedzając faworyzowanego Zontę, rewelacyjnego Benkovica, czy chimerycznego Kranjca.
15. Jernej Damjan (Słowenia) - 451 punktów (2/+40)

Damjan sezon rozpoczął średnio: dwudziestym czwartym miejscem w inauguracyjnych zawodach w Kuusamo. W drugi dzień jednak uplasował się na szesnastej pozycji. Wynik ten powtórzył w Trondheim w pierwszym rozgrywanym tam konkursie. Już wtedy widać było, że z Jernejem należy się liczyć. Potwierdził te prognozy w kolejnych norweskich zawodach. Tam, wśród wielu słabych skoków rezultat 113,5 metra był piątym wynikiem pierwszej serii. W serii finałowej skoczył jednak pół metra krócej i spadł na 10 pozycję, należy dodać: pierwszą w karierze. Aż do Turnieju Czterech Skoczni prezentował się nieźle, choć bez jakichś większych rewelacji. W Harrachovie był osiemnasty (mimo dobrych skoków na odległość 130 i 128 metrów) i dwudziesty trzeci, a w Engelbergu dwudziesty drugi i dwudziesty piąty, co przed Turniejem dawało mu dziewiętnastą lokatę w klasyfikacji generalnej PŚ.

Oberstdorf to już Damjan - światowa czołówka. W serii KO nowo kreowany świetny skoczek pokonał ex-świetnego skoczka (czyli Veli-Matti Lindstroema) i po niej zajmował w sumie średnie szesnaste miejsce(za skok 116,5 m). W drugiej serii osiągnął wynik o szesnaście i pół metra lepszy, co było trzecim najlepszym wynikiem dnia i dało mu awans na pozycję siódmą. W Garmisch-Partenkirchen niestety zawalił na całej linii, nie pokonując przeciętnego w końcu Mortena Solema i tym samym stracił szansę na wysokie miejsce w Turnieju. Zdążył jednak otrząsnąć się z tamtego startu, w Innsbrucku po pierwszej serii był nawet dziesiąty by ostatecznie zająć 12 lokatę. W Bischofshofen dla odmiany znowu było źle: porażka ze świetnym Morgensternem w pierwszej serii i trzydzieste drugie miejsce. W Pucharze Świata, dzięki dwóm dobrym startom awansował na pozycję szesnastą.

Po Turnieju Jernej miał bardzo dobrą passę. Co prawda drużyna słoweńska zawiodła w Willingen, za to indywidualnie Damjan uplasował się na pozycji dziesiątej - znowu odrabiając sporo w drugim skoku. W Kulm okazało się, że wychowany na Velikance zawodnik jest całkiem dobrym lotniarzem: 186 i 202 metry w pierwszy dzień dało mu pozycję dziewiątą, a 195,5 i 190 metrów w drugi - dziesiątą. W Titisee było za to znowu nierówno: pierwszy konkurs to spadek z piątego miejsca po pierwszej serii na czternaste, o drugim w ogóle nie warto wspominać.

Zakopane przywitało skoczków bardzo gościnnie. Konkursy stały na bardzo wysokim poziomie, a Jernej Damjan osiągnął tu swój najlepszy wynik. 124,5 i 122,5 metra w pierwszy dzień dało mu bardzo dobre piąte miejsce, za takimi tuzami jak: Małysz, Ljoekelsoey, Jussilainen i Ahonen. W drugi dzień było już gorzej, ale to nie znaczy, że wiele gorzej (ósma pozycja). W tym momencie Jernej był zawodnikiem numer trzynaście w Pucharze, ale postanowił jak wielu innych skoczków nie jechać do Sapporo. W ostatniej przedmistrzowskiej próbie Jernej był piętnasty.

Na Mistrzostwach Świata Słoweniec skakał trochę w cieniu swego młodszego kolegi, ale również pokazał się z bardzo dobrej strony. Na K90 po pierwszej serii był nawet trzeci (skoczył 99,5 metra!), niestety w drugiej nie doskoczył do dziewięćdziesiątego i nie było podwójnego medalu dla Słowenii (ostatecznie był szósty). Co się nie udało indywidualnie, udało się w drużynie. Tam skakał jak z nut i był głównym autorem (właśnie on, nie Rok Benkovic) trzeciego miejsca dla swojej ojczyzny. Udanych mistrzostw dopełniły miejsca trzynaste (indywidualnie) i czwarte (drużynowo) na K120.

Po mistrzostwach zdarzyła mu się jedna wpadka (trzydzieste pierwsze miejsce w Kuopio) i jeden bardzo dobry start (siódme miejsce w Lillehammer), a poza tym skakał po prostu nieźle, choć bez rewelacji: dwa razy trzynaste miejsca (Oslo i pierwsza Planica), poza tym miejsce szesnaste (Lahti) i dwudzieste na zakończenie sezonu w Planicy.

Ogólnie więc Damjan dość sensacyjne, ale całkowicie zasłużenie zmieścił się wśród czołowej piętnastki Pucharu. W przeciwieństwie do dość nierównego (ale i skłonnego do znacznie większych wzlotów) Benkovica, przez cały sezon prezentował dobrą i równą formę i dlatego osiągnął to co nie udało się ani Benkovicowi ani Kranjcowi (w jego najlepszych latach). Dalszą karierę Damjana będziemy śledzić z zainteresowaniem.


autor: Janusz Kożusznik