Jak pamiętamy, ostatni sezon obfitował nie tylko w najróżniejsze rekordy, ale i kontuzje zawodników. Jednym z pechowców był Daniel Forfang z Norwegii, który podczas ubiegłorocznej Letniej Grand Prix spisywał się tak znakomicie, że zasłużył na uznanie trenera Miki Kojonkoskiego i został włączony do kardy narodowej na sezon zimowy. Niestety, już podczas grudniowych zawodów w Trondheim, Forfang nabawił się paskudnej kontuzji, która na kilka tygodni wyłączyła go ze startów. Sam skoczek może zaliczyć sezon do średnio udanych, bo choć 28. lokata w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata jest jego najlepszą w karierze (sezon wcześniej był 54-ty), to wspaniałe występy przydały apetytu i rozbudziły nadzieję na coś więcej.
Kontuzja, jakiej Forfang doznał w Trondheim, praktycznie na cały sezon skutecznie uniemożliwiła mu dobre występy. Sam Daniel narzekał, że wciąż odczuwał jej skutki. Pod koniec kwietnia skoczek zdecydował się powtórzyć badanie rezonansem magnetycznym, które ujawniło, iż przez cały czas skakał z naderwanym ścięgnem. Warto w tym momencie wspomnieć, iż wszystkie problemy zaczęły się we wrześniu 2003, gdy doznał uszkodzenia stawu skokowego. Konieczna była wówczas operacja, zerwane ścięgna zeszyto, a z jamy stawowej usunięto odłamek kości. Obecnie wykonane badania wykazały, że w grudniu 2004 doszło do ponownego naderwania ścięgna i odnowienia procesu zapalnego w obrębie stawu. Forfanga czeka ponowna operacja w klinice sportowej Rosenborg w Trondheim. Jak żartobliwie podaje klub narciarski w Tromsoe, aktualnie Daniel może się przygotowywać jedynie do sezonu golfowego - a jest zapalonym graczem - i dopiero jakiś czas po zabiegu będzie mógł znów myśleć o skakaniu. My życzymy mu powrotu do pełni zdrowia.