Po wielomiesięcznych spekulacjach mamy decyzję: w trzygodzinnej rozmowie z trenerem Peterem Rohweinem Sven Hannawald zadeklarował, że chce kontynuować karierę: "Skoki są moim życiem, cały czas uważam, że są wspaniałe". W najbliższym czasie Sven ma zostać ponownie zarejestrowany jako czynny zawodnik i przejść kontrolę antydopingową, która umożliwiłaby mu udział w Igrzyskach Olimpijskich. Jednak start Hanniego w największej imprezie sezonu na razie traktowany jest hipotetycznie, trudno zaprzeczyć zaległościom zawodnika. Gdyby jednak zdołał odzyskać niegdysiejszą formę, wszystko jest możliwe - trenerzy są gotowi potraktować nieco ulgowo tak zasłużonego skoczka.
Niewątpliwie wiele przemawia przeciw szansom Svena: wiek 30 lat, przerwa w karierze (Hanni ostatnio skakał ze skoczni ponad rok temu), przejście depresji. Jednak w ciągu ostatniej zimy dwukrotny mistrz świata w lotach nie zasypiał gruszek w popiele. Utrzymywał się w formie poprzez jazdę na rowerze, bieganie i grę w tenisa i robi wrażenie "dobrze wytrenowanego i pełnego motywacji". Także waga, przedstawiana jako największy problem Svena wobec nowych przepisów, jest w tym momencie wręcz idealna: 67 kg. Sven dawno nie ważył tak "dużo", podczas jego najlepszej zimy waga oscylowała wokół 66 kg, później ponownie spadła.

Trenerzy i menedżer Svena podkreślają, że w tym momencie głównym powodem powrotu jest tęsknota za skakaniem, chęć wypróbowania siebie raz jeszcze. "[Sven] wszystko już osiągnął i na razie niech skacze po prostu dla własnego 'ja'. Może po prostu sobie poskacze, a może jednak uda mu się wylądować gdzieś w czołówce" - mówi trener Peter Rohwein.

Oczywiście trudno przesądzać, jak wiele można się spodziewać po Svenie. Trzeba pamiętać, że jest to człowiek ogromnie wrażliwy, u którego wszelkie przeżycia jeszcze mocniej niż u innych wpływają na wynik. Jednak przestrzegałabym przed skreślaniem tego zawodnika czy ze względu na tę nadwrażliwość i doświadczenie depresji, czy inne racjonalne powody takie jak wiek. Sven pokazywał już, że potrafi wrócić wbrew wszystkiemu, co podpowiadałaby racjonalna wiedza o sporcie. W 2001 r. zakończył sezon przed czasem i myślał o zakończeniu kariery. Bardzo schudł, podejrzewano, że cierpi na anoreksję. Kolejny sezon był najlepszym w jego karierze. Sezon 2002/2003 - po kontuzji - zaczął od dramatycznego spadania z progu, trzy tygodnie później wygrał pierwszy konkurs. To jeden z najmocniejszych dowodów tego, ile znaczy w skokach narciarskich psychika.

Po sezonie 2001/2002 "Rzeczpospolita" pisała: "Wszystkie konkursy, które wygrywał na Turnieju Czterech Skoczni, kończył eksplozją radości, nieznaną w przeszłości w tym sporcie i trzeba dobrze znać życiorys Svena, żeby przejść nad tym do porządku dziennego. Dziesięć lat wzlotów i upadków, kryzysów psychicznych, nielubienia siebie było dostatecznie ciężkim bagażem, by nastąpił wybuch radości, kiedy ten ciężar Sven zrzucił z pleców. Znalazł wodę na pustyni po długiej wędrówce i przy skrajnym wycieńczeniu". Ja mam nadzieję, że po raz kolejny odnajdzie siebie.