Słoweński trener reprezentacji Czech Vasja Bajc, na łamach czeskiego Dziennika Sport, określił swoje wymagania działaczom czeskich skoków narciarskich. Rozważa on pozostanie na stanowisku trenera czeskich skoczków w sezonie olimpijskim. Jeśli jego oczekiwania nie zostaną spełnione, grozi on odejściem do innej reprezentacji.
Jednym z zastrzeżeń do panującej obecnie w czeskich skokach sytuacji jest fakt, iż drużyna mająca tak wyśmienitego w ubiegłym sezonie lidera jak Jakub Janda, nie posiada praktycznie żadnego zabezpieczenia medycznego: „W trakcie sezonu nie mieliśmy żadnego lekarza, który dbałby o naszych chłopców. Potrzebujemy też ortopedy. Mamy w drużynie skoczków, którzy mają aż po pięć kilo nadwagi. Nad tym też powinni czuwać specjaliści. Minionej zimy zrobiłem co mogłem, ale teraz chciałbym mieć skoczków wytrenowanych na sto dwadzieścia procent. Nie mogę robić wszystkiego, jestem trenerem!”

Inna sprawa to pozycja trenera w drużynie, którą Bajc uznaje za niepewną. „Dostawałem pieniądze w Japonii, a pracowanie tu dwadzieścia cztery godziny na dobę za darmo raczej mnie nie interesuje. Swoją pracę już pokazałem. W Słowenii lub Rosji trener dostałby za takie wyniki przeróżne bonusy. Tutaj nikt nie podjął tego tematu.”

Trener Bajc grozi odejściem z reprezentacji Czech i zapowiada, że ma ewentualną alternatywę. „Mam alternatywę, nie w Czechach, ale to moja sprawa. Wszystko musi zostać rozstrzygnięte jak najszybciej, tamci nie będą czekać zbyt długo. W maju musimy zacząć pracować, musimy zamówić nowe kombinezony. Zmienił się przepis i te stare możemy wyrzucić. Zobaczymy.”