W naszym opracowaniu przyszła kolej na zawodników zajmujących miejsca od dwudziestego pierwszego do trzydziestego. To już sprawa jak najbardziej poważna, gdyż mamy do czynienia z bezpośrednim zapleczem światowej czołówki. Zawodnicy z tych miejsc to zarówno ci z hukiem dobijający się do najwyższych zaszczytów (jak Neumayer czy Forfang), próbujący odzyskać dawną wielkość (Hocke, Ammann), czy odchodzący już ze świata wielkich skoków (jak Funaki). Jakkolwiek można bawić się w podziały socjonarciarskie tę dziesiątkę tworzą skoczkowie ciekawi i nietuzinkowi. Przyjrzyjmy się więc im nieco bliżej.
30. Kazuyoshi Funaki (Japonia) - 133 punkty (11/+10)
Co by nie powiedzieć, ten ongiś wielki skoczek znalazł się w trzydziestce przez szczęśliwy przypadek. Otóż w konkursach w Europie zdobył on raptem... 7 punktów w czterech konkursach (czyli co łatwo zauważyć był najwyżej dwudziesty ósmy). Za to w Sapporo... W pierwszym konkursie zdarzyło się coś co nie miało chyba precedensu w historii Pucharu Świata. Otóż Funaki skoczył w pierwszym skoku, słabo, słabiutko. Nie doskoczył do dziewięćdziesiątego metra. Jednak jemu, Yliriesto i Yoshioce z powodu skandalicznego stanu rozbiegu pozwolono powtórzyć skok. Funaki zaskoczył wszystkich i sam siebie skacząc 135 metrów i odebrał zwycięstwo tym samym Morgiemu, bowiem drugiej serii już nie było. Dzień później był dziesiąty i tak dość niespodziewanie zajął w klasyfikacji łącznej miejsce trzydzieste. I jeszcze ciekawostka statystyczna. Niżej sklasyfikowany wśród zawodników, którym udało się wygrać konkurs w sezonie był tylko Danneberg w pierwszym cyklu 1979/80.

29. Dmitri Vassiliev (Rosja) - 163 punkty (5/+30)
Dmitri Vassiliev wypłynął na szerokie wody w tym samym czasie co Adam Małysz i zaczął czarować świat swoimi zwycięstwami. Jakkolwiek, co się później okazało wspomagał się podejrzanymi środkami i został zdyskwalifikowany za ich używanie (słusznie, czy nie - co do tego mam spore wątpliwości niemniej fakt pozostaje faktem). Wrócił zrazu nieudolnie w sezonie 2003/04, ale miniony sezon miał już całkiem udany. Zaczął falstartem - ale potem zjawił się na Turnieju 4 Skoczni, gdzie wrócił w dobrym stylu do światowych skoków. W Oberstdorfie był dziesiąty - najlepszy wynik w całym sezonie, w Ga-Pa dziewiętnasty, w Innsbrucku - dwudziesty drugi, a w Bischofshofen czternasty - co dało mu dobre - dwunaste miejsce w całym Turnieju. Potem również jego skoki cieszyły oko - w Willingen poza świetnym startem w drużynie (czwarte miejsce) osiągnął pozycję czternastą, podczas lotów w Kulm siedemnastą i piętnastą. Nieco gorzej było w Titisee - tam tylko raz zmieścił się w serii punktowanej i to raczej w dolnych jej rejonach, za to w Pragelato znowu uplasował się na wysokim, dwunastym miejscu. Na Mistrzostwach w drużynie był piąty i czwarty, a indywidualnie dwa razy w trzydziestce. W Turnieju Nordyckim raczej nie zachwycił. W Planicy za to, o ile w pierwszym konkursie wypadł dobrze, ale bez rewelacji, to w drugim, na zakończenie sezonu dwunaste miejsce w konkursie o niebotycznym poziomie zasługiwało na słowa uznania (a drugi skok - 228 metrów na oklaski). Vassiliev więc daje wszelkie powody by wierzyć w to, że i bez wspomagaczy jest w stanie nawiązać walkę o najwyższe lokaty.

28. Daniel Forfang (Norwegia) - 178 punktów (2/P/2002)
Forfang był objawieniem Letniego Grand Prix. Objawieniem i rewelacją. Wygrał tam dwa konkursy i zajął trzecie miejsce w klasyfikacji łącznej. Zimą nie było jednak aż tak pięknie. Pierwszy konkurs nie przyniósł mu nawet awansu do pięćdziesiątki. W drugim był siedemnasty - i kiedy się wydawało, iż teraz już będzie zachwycał, przyplątała się paskudna kontuzja. Kiedy wrócił w Oberstdorfie - znowu było nieźle (trzynasta lokata), ale następne punkty zdobył dopiero w Bischofshofen (też zresztą niemało bo szesnaście). Dalej było różnie - w Willingen tak sobie (trzecia dziesiątka), w Kulm bardzo dobrze (dziesiąta i jedenasta lokata), w Titisee i Zakopanem - wręcz katastrofalnie (bez punktów). Te nierówne wyniki skłoniły Kojonskoskiego do nie wystawienia go do żadnego z konkursów na MŚ. W Turnieju Skandynawskim punktował w Kuopio i Oslo - gdzie zajął najlepsze póki co w swoim życiu dziewiąte miejsce. Na koniec sezonu w Planicy za każdym razem wchodził do serii finałowej, ale nie odgrywał w niej decydującej roli. Słowem - miało być znakomicie, było "tylko" dobrze.

27. Stephan Hocke (Niemcy) - 183 punkty (4/+7)
Hocke powoli odzyskuje formę. Choć nie należy jeszcze do światowej czołówki, już nikt nie dziwi się, iż to ten sam skoczek, który kiedyś wygrał w Engelbergu. W trzydziestce zmieścił się czternaście razy (w sezonie 2003/04 - dziewięć) kilka razy naprawdę błysnąwszy świetną formą. Tak było przede wszystkim w Titisee, gdzie był dziewiąty i w Pragelato - gdzie był piąty (choć co znamienne - na MŚ mimo to nie wystąpił). W Trondheim, Harrachovie, dwa razy w Titisee, w Zakopanem i Kuopio był w drugiej dziesiątce. Hocke robi wrażenie ustabilizowanego na niezłym, równym poziomie - czy poziom ów się zwiększy? Zobaczymy.

26. Michael Moellinger (Szwajcaria) - 205 punktów (2/P/2003)
Czasem zmiany wychodzą na dobre. Tak stało się w przypadku ex-Niemca Moellingera. W swojej ojczyźnie był raczej skoczkiem drugiego sortu. W Szwajcarii stał się znanym i dość cenionym zawodnikiem. Najlepiej wypadł na samym starcie - w Kuusamo, gdzie był dwunasty i dziesiąty. Potem już tak dobrze nie było - ale nie było też źle. W sumie w sezonie punktował wiele razy - aż osiemnaście. Poza Kuusamo wyróżnił się w Engelbergu (osiemnasty), w Bischofschofen (dziewiętnasty), w Willingen (jedenasty!) i w Pragelato (siedemasty). Na MŚ w Oberstsorfie raczej słabo. A tak swoją drogą, jeśli przyjąć, że Rosja to spadkobierca ZSRR i WNP, Jugosławia to poprzednik Słowenii, Czechosłowacja - Czechów, to Moellinger jest dopiero piątym zawodnikiem startującym w barwach dwóch krajów.

25. Tommy Ingebrigtsen (Norwegia) - 224 punkty (11/-14)
Tym razem norweski weteran nie pokazał do końca na co go stać - a wciąż stać go na wiele. Rozpoczął wręcz katastrofalnie od ostatniego miejsca w Kuusamo. W Trodheim wydawało się, iż przyszła poprawa (osiemnaste miejsce), ale już w drugim konkursie drugi skok miał beznadziejny. Nie lepiej było w Harrachovie (dwa razy trzecia dziesiątka) i w Engelbergu (tylko 3 punkty w konkursie drugim i przedostatnia pozycja w pierwszym). Podczas Turnieju 4 Skoczni w Oberstdorfie i w Ga-Pa nie zachwycił (znowu trzecie dziesiątki), by w Innsbrucku doznać pierwszego w sezonie przebłysku (dziesiąta lokata!). Co z tego, skoro w Bischofshofen nie zmieścił się do trzydziestki. W Zakopanem też tylko raz pokazał się z dobrej strony. To spowodowało, iż na MŚ nie pojechał - może Kojonkoski popełnił błąd, bo Tommy wykazywał wręcz niewiarygodną mobilizację podczas takich imprez - vide Thunder Bay `95 - gdzie zdobył sensacyjne mistrzostwo i Val di Fiemme `03, gdzie był nieoczekiwanie drugi. W Turnieju Skandynawskim oglądaliśmy już innego Tommy`ego. W Lahti był jedenasty, tak samo w Oslo - a i w pozostałych konkursach zdobywał punkty. A w Planicy widzieliśmy wreszcie takiego Tommy`ego jakiego zawsze chcielibyśmy oglądać. W pierwszym konkursie był szósty, a w drugim siódmy - przy czym w tym drugim toczył prawdziwą i pasjonującą walkę o zwycięstwo. Po pierwszej serii był trzeci, a w drugiej pofrunął na odległość 236 metrów - niestety nie ustawszy jej. Te starty przypomniały nam, iż Tommy jest skoczkiem doprawdy światowej klasy.

24. Alexander Herr (Niemcy) - 233 punkty (10/+2)
To największy pechowiec sezonu 2004/05. A miało być tak pięknie. Wydawało się, że Herr stanie się liderem niemieckiej drużyny i zajmie miejsce w panteonie światowych skoków. Rozpoczął wszak od drugiego miejsca w Kuusamo. Potem był dziewiąty i dziesiąty. Do Turnieju 4 Skoczni nie zszedł poniżej siedemnastej lokaty. Na nim było już gorzej, ale nic nie zapowiadało willingenowskiej katastrofy. Tam, w konkursie drużynowym, pofrunął niezwykle daleko, ale skoku nie ustał, a upadek należał do tych najpaskudniejszych. Efekt - zerwane więzadła i przerwany sezon. Miejmy nadzieję, że Alex odbuduje się po tej traumie.

23. Simon Ammann (Szwajcaria) - 243 punkty (6/-10)
Simi w sezonie 2003/04 wrócił do czołowej piętnastki Pucharu Świata, w minionym jednak nie pokazał aż tak wysokiej klasy. Obok bardzo dobrych i przekonywujących rezultatów zdarzały mu się wpadki i klęski. Niewątpliwie początek w Kuusamo nie należał do udanych: tylko 3 punkty na rozpoczęcie sezonu. Dla odmiany potem zanotował serię czterech bardzo udanych startów: jedenaste i ósme miejsce w Trondheim oraz piętnaste i czternaste w Harrachovie. Potknął się co prawda w pierwszym konkursie u siebie w Engelbergu (miejsce 25), to jednak trzynaste miejsce w drugim do porażek się nie zaliczało. Tą część sezonu miał więc w sumie całkiem udaną. O wiele gorzej było w Turnieju Czterech Skoczni: w Oberstdorfie co prawda zapunktował, za to w Ga-Pa nawet nie było go w konkursie! Zniechęcony tym zawalił pozostałe konkursy Turnieju. Wrócił jednak do dobrej formy w Willingen, gdzie zajął najlepsze w sezonie - siódme miejsce. Potem jednak było już tylko gorzej. Dziewięć razy co prawda był w drugiej serii, to jednak na uwagę zasługują tylko starty w Titisee (jedenasta pozycja) i w Lahti (czternasta lokata). Jego występ na MŚ przeszedł bez echa - ledwie czterdzieste czwarte (K90) i dwudzieste siódme (K120) miejsce. W drużynie też bez rewelacji. Ogółem więc: mogło być o wiele lepiej.

22. Michael Neumayer (Niemcy) - 259 punktów (4/P/2003)
To spora niespodzianka in plus. Neumayer wśród skoczków niemieckich raczej nigdy nie należał do czołówki, ale w minionym sezonie pokazał, że lekceważyć go na pewno nie wolno. Początek nie zwiastował dobrego sezonu. W Kuusamo bez punktu. Potem do Turnieju Czterech Skoczni zawsze był w drugiej serii, ale nigdy wyżej niż na osiemnastym miejscu (Harrachov). W Oberstdorfie był na dobrej, szesnastej pozycji, w Ga-Pa na dwudziestej trzeciej. Ale w austriackiej części Turnieju znów nie było go w trzydziestkach. Przebudzenie przyszło w Willingen - tam był dwunasty. W Bad Mitterndorf dwudziesty i osiemnasty - Michael powoli przyzwyczajał się do dobrych rezultatów. W Titisee na wstępie wpadka (pięćdziesiąta pozycja - nie ostatnia, gdyż wówczas zrezygnowano z kwalifikacji), ale w drugim konkursie szesnasty. W Zakopanem w odniesieniu do drugiego konkursu w Titisee raz był oczko niżej, raz oczko wyżej - widać już było, że druga dziesiątka leży w zasięgu ręki Neumayera. W Pragelato zawiódł, ale jego w sumie równe starty dały mu miejsce w drużynie niemieckiej, akurat przeżywającej kryzys. Na Mistrzostwach wystąpił na K90 - by potem ustąpić pola Rizterfeldowi - nic dziwnego indywidualnie był trzydziesty drugi, w drużynie był najsłabszy - ale nie słaby, stąd zasłużenie zapracował na srebrny medal. Kto wie, czy nie należało go jednak zatrzymać. Odpowiedź na to pytanie zna Peter Rohwein. Po Mistrzostwach w Turnieju Nordyckim skakał znowu na swoim poziomie - drugie dziesiątki w trzech pierwszych konkursach, choć w Oslo przydarzyła mu się przykra wpadka. Natomiast Planica to już inny Neumayer. Tam był jedenasty i dziewiąty bijąc z każdym kolejnym skokiem swój rekord życiowy, by ostatecznie pobić rekord Niemiec - to przyczyniło się do wyprzedzenia Ammana. Dziewiąte miejsce to nomen omen najlepszy start Michaela w karierze - choć rokuje on nadzieje na lepsze starty.

21. Henning Stensrud (Norwegia) - 275 punktów (8/+12)
Henning jest najwyżej sklasyfikowanym zawodnikiem z tej części opracowania. Ale jego starty były w sumie najmniej ciekawe. Bez rewelacji, ale i bez wpadek. Tylko sześć razy zabrakło go w trzydziestce, a liczba ta jest jeszcze mniejsza gdy odejmiemy dyskwalifikację (Lillehammer) i absencję (Pragelato). Co ciekawe, w czterech konkursach na jego terenie zapunktował tylko raz! Czyli z sześciu wpadek, aż połowa zastała go w domu - to przykład sportowego pecha. Jeśli chodzi o najlepsze rezultaty to przytrafiły mu się one podczas lotów - czternaty i szesnasty w Kulm, dziesiąty podczas finałowego konkursu w Planicy (to jedyna dziesiątka Stensruda - osiągnął ją dzięki świetnemu 226,5 m w drugim skoku), w Sapporo - co nie dziwi ani trochę - tam trzynaste i piętnaste miejsce to w sumie zawód i w Kuopio - piętnasty. Do tego można dodać jeszcze trzy szesnaste miejsca (Engelberg, Ga-Pa i Innsbruck) i wysoką piętnastą lokatę w Turnieju 4 Skoczni. Tak jawi nam się obraz skoczka dobrego, choć nie na tyle, by przebić się do świetnej kadry norweskiej podczas MŚ.