Patrząc wstecz na miniony sezon nie można pozbyć się wrażenia, iż był on niezwykle znaczący, a to przede wszystkim za sprawą rozmaitych rekordów, bitych już od samego początku, w większości za sprawą Janne Ahonena. Choć wspominanie jedynie o nim byłoby umniejszaniem klasy pozostałych zawodników, którzy w sezonie 2004/05 spisywali się wyśmienicie. W cieniu tych niepokonanych miały jednak miejsce wydarzenia, o których wielu zapomina, traktując sprawy jako błahe.
Niewątpliwie na szczególną uwagę zasługuje drużyna Rosji, która najwyraźniej zaczyna powoli brać rozbieg, aby odbić się od dna, na którym miała nieszczęście znajdować się przez ostatnie kilka lat. Dwudzieste dziewiąte miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Dimitrija Wassiliewa oraz liczne dobre lokaty rosyjskich skoczków mówią same za siebie. Zapomniana drużyna tej zimy odżyła…

Aby zrozumieć, jak wielkie postępy uczynili zawodnicy z Rosji, należałoby najpierw przypomnieć sobie poprzednie sezony. Jeszcze dwa lata temu sukcesem Rosjan można było nazwać zdobycie kwalifikacji do konkursu. Rzadko mogliśmy bowiem oglądać biało-niebiesko-czerwoną flagę na liście startowej. Najczęściej pojawiała się dopiero wraz z nazwiskiem Kobeliewa, a od Turnieju Czterech Skoczni – Wassiliewa, który powrócił do skakania po dwuletniej przerwie spowodowanej dyskwalifikacją. Zdobywanie punktów do klasyfikacji Pucharu Świata należało do szczególnej rzadkości i, spójrzmy prawdzie w oczy, wynikało zazwyczaj ze szczęśliwego zbiegu okoliczności, jak to miało miejsce chociażby podczas Pucharu w Japonii, gdzie niespodziewanie Wassiliew uplasował się na miejscu 16 (Hakuba).

Po podsumowaniu sezonu 2002/03 widać jak na dłoni sytuację w rosyjskich skokach. Zaledwie dwóch zawodników zdołało zdobyć punktowane miejsca, a drużynowo Rosja była 12. Niewiele lepiej przedstawia się kolejna zima, kiedy to czterech Rosjan posiadało zdobycze punktowe w Pucharze Świata. Najlepiej radził sobie znów Dimitrij Wassiliew, choć dołączył do niego jego młodszy kolega Aleksjej Silajew. Dość regularnie zdobywali kwalifikację do konkursu, coraz częściej mogliśmy również zobaczyć ich w finałowej „trzydziestce”. Podczas konkursu otwierającego sezon Aleksjej zajął bardzo wysokie 12 miejsce, lecz był to pojedynczy sukces, do którego przez cały sezon nieznacznie zdołał się zbliżyć jedynie Korniłow plasując się pod koniec drugiej dziesiątki podczas zawodów w Engelbergu. Jako mały sukces można zaliczyć również ósme miejsce drużynowo w Willingen, oraz siódmą lokatę na Mistrzostwach Świata w Lotach w Planicy. Nie poprawiło to mimo wszystko lokaty Rosji i po sezonie 2003/04 dalej zajmowała miejsce 12.

Przy powyższych „osiągnięciach” to, co pokazali Rosjanie w minionym sezonie przedstawia się dość zaskakująco. Po długim skrywaniu się w cieniu innych drużyn, przedstawiciele jednej z największych światowych potęg powoli zaczęli się z niego wyłaniać. A wszystko za sprawą kontraktu, jaki na początku grudnia podpisał Rosyjski Związek Narciarski z niemieckim szkoleniowcem Wolfgangiem Steiertem. Trener nie przysłużył się wcześniej drużynie naszych zachodnich sąsiadów, jednak w przypadku Rosjan mowa o obniżce formy byłaby wręcz śmieszna – gorzej być już raczej nie mogło.

Początek sezonu był fatalny. W czasie pierwszego periodu zaledwie dwukrotnie mogliśmy oglądać rosyjskiego zawodnika na belce startowej. W pierwszym konkursie w Kuusamo Dimitrij Wassiliew zdołał uplasować się na miejscu 35, a Aleksjej Silajew był 49 podczas drugiego konkursu w… Engelbergu. Wtedy jednak Rosjanie dopiero rozpoczynali współpracę ze swoim nowym trenerem.

Efekty pracy Steierta uwidoczniły się błyskawicznie. Zawodnicy z Rosji zaczęli odnosić sukcesy w Pucharze Kontynentalnym, a już podczas pierwszego konkursu Turnieju Czterech Skoczni Dimitrij Wassiliew zajął 10 lokatę, co było najlepszym wynikiem rosyjskiego skoczka w przeciągu kilku sezonów. Oczywiście wszystko można było wrzucić na barki przypadku. Czy jednak przypadkiem można nazwać 12 lokatę Wassiliewa w klasyfikacji całego Turnieju?

Totalne zaskoczenie przyszło wraz z rywalizacją w Willingen. Zapewne nikt nie podejrzewałby, iż Rosjanie są w stanie uplasować się tuż za podium w rywalizacji drużynowej. Czwarte miejsce, jakie przypadło im w udziale, wymagało pokonania drużyn reprezentujących dotychczas poziom niewątpliwie wyższy… Wysoką formę rosyjskich skoczków potwierdziły dodatkowo zmagania w konkursie indywidualnym, gdzie cała startująca czwórka uplasowała się w drugiej i trzeciej dziesiątce.

Od tej pory podopieczni Wolfganga Steierta regularnie punktowali w konkursach Pucharu Świata, a spośród nich zdecydowanie wyróżniał się Dimitrij Wassiliew, który raz po raz potwierdzał, iż trzeba się z nim liczyć. Tak było podczas lotów w Bad Mitterndorf, gdzie był 17 i 15. W Titisee-Neustadt nie poszło ani jemu, ani jego kolegom, podobnie jak w Zakopanem, gdzie do konkursów kwalifikował się jedynie Dimitrij Ipatow. Drużyna musiała poważnie zacząć przygotowywać się do Mistrzostw Świata, przez co opuściła konkursy w Japonii, ale już niedługo potem w dobrym stylu powróciła do zmagać pucharowych w Pragelato.

Tegoroczne Mistrzostwa Świata Wassiliew i jego koledzy mogą zaliczyć do wyjątkowo udanych. Zdobyli 5 i 6 miejsce w drużynie, a indywidualnie byli o krok od sukcesu – przynajmniej na obiekcie normalnym. Lider drużyny po pierwszej serii zajmował bardzo wysokie miejsce szóste, jednak zepsuł drugi skok, co spowodowało znaczny spadek w klasyfikacji. Pozostali na średniej skoczni uplasowali się w czwartej dziesiątce. Na dużym obiekcie sprawa przedstawiła się z nieco bardziej optymistycznej strony – Wassiliew i Korniłow zajęli miejsca w trzeciej dziesiątce, a Fatkullinowi niewiele brakowało, aby awansować do serii finałowej. Przy zestawieniu powyższych wyników z osiągnięciami sprzed dwóch lat, widać ewidentną poprawę.

Po Mistrzostwach Rosjanie wystartowali w Lahti, gdzie drużynowo zdobyli szóste miejsce, a Dimitrij Ipatow w konkursie indywidualnym był 26. Pozostałym niewiele brakowało, aby wejść do czołowej „trzydziestki”. Po tych zawodach cała reprezentacja udała się do Rosji do niewielkiej miejscowości Mieżdurieczensk (na wschód od Nowosybirska), gdzie rozegrane zostały Mistrzostwa Rosji. Niespodzianek oczywiście nie było – Wassiliew Korniłow i Ipatow po raz kolejny udowodnili, iż stanowią podporę drużyny, obsadzając wszystkie medalowe miejsca w obu konkursach indywidualnych.

Przerwa spowodowana walką o mistrzostwo Rosji nie potrwała długo – podopieczni Steierta pojawili się w pełnym składzie na ostatnich zawodach tegorocznego Pucharu Świata w Planicy, gdzie zaprezentowali swoją wyśmienitą formę zarówno w seriach treningowych, jak i w konkursach, bijąc kilkakrotnie rekord Rosji w długości skoku. Ostatecznie Wassiliew ustanowił go skacząc w drugiej serii ostatniego konkursu sezonu na odległość 228m. Zajął tym samym 12 lokatę, a w klasyfikacji generalnej zapewnił sobie 29 miejsce.

Ostatecznie drużyna Rosji była w prawdzie dopiero dziesiąta w klasyfikacji Pucharu Narodów, jednak dorobek punktowy wyniósł aż 677 pkt, co w porównaniu z 65 punktami zdobytymi przed rokiem przedstawia się nadzwyczaj korzystnie. Ogromnym sukcesem jest miejsce Dimitrija Wassiliewa w pierwszej „trzydziestce” Pucharu Świata, biorąc pod uwagę, iż wcześniej problem stanowiło uplasowanie się w granicach miejsca sześćdziesiątego. Zawodnik ten poczynił zdecydowanie największe postępy pod okiem nowego trenera – i nie ma co się temu dziwić, bo przecież od dawna uważany był za talent, który potrzebował odpowiedniego poprowadzenia. Pozostali Rosjanie w prawdzie nie osiągnęli tak dużo, jednak ich poprawa również jest zauważalna i dobrze wróży na kolejne sezony, zwłaszcza Korniłowowi i Ipatowowi, którzy jako młodzi zawodnicy, mają szerokie perspektywy na przyszłość.

Podpisanie przez Rosyjski Związek Narciarski umowy z Wolfgangiem Steiertem bez wątpienia wyszło wszystkim na dobre. Rosjanie nie podjęli tym żadnego ryzyka – w przeciwieństwie do drużyny niemieckiej, którą poprzednio zajmował się ów szkoleniowiec, nie mieli nic do stracenia. Niemiec wprowadził wiele innowacji do zapomnianej drużyny, która w końcu niegdyś notowana była na czołowych miejscach, poczynając od nowego sprzętu, a kończąc na niemal zupełnej zmianie podejścia Rosjan do skakania. Zawodnicy zyskali w końcu poczucie pewności, iż mogą wiele osiągnąć, a jak wiemy bez pewności siebie zdobycie czegokolwiek jest niewykonalne – zwłaszcza w sporcie, jakim są skoki narciarskie. Kto wie, może za rok w Turynie do walki o medale włączy się jeszcze jedna drużyna?