Kilka minut po godzinie 14:00 w Wiśle, w Hotelu Gołębiewski odbyła się konferencja prasowa Adama Małysza i Ediego Federera w sprawie konfliktu Polskiego Związku Narciarskiego z austriackim menedżerem. Ponadto Małysz poruszył kwestię minionego sezonu oraz przygotowań do przyszłorocznych Igrzysk Olimpijskich.
Adam Małysz zdementował pogłoski jakoby miał zmienić obywatelstwo w przypadku braku porozumienia z Polskim Związkiem Narciarskim i reprezentować na skoczni barwy innego kraju: "Jestem Polakiem i czuję się Polakiem. Innego kraju nie będę na pewno reprezentował." Fakt, iż konflikt jest bardzo poważny podkreśliła wypowiedź Małysza, gdzie skoczek zapowiedział: "Gdybym nie dogadał się z PZN, zakończę karierę".

"Nie wiem dlaczego, ale pan Prezes ma niechęć do mojej osoby i osoby mojego menedżera. Przez wszystkie zawody w PŚ nie było spokoju. Przykład stanowi Kuopio, kiedy Heinz Kuttin na konferencji dowiaduje się, że prezes oświadczył, iż Kuttin zostanie zwolniony. W Planicy było podobnie." - wyjaśniał polski skoczek.

Małysz przytoczył przykłady nieprawidłowych działań prezesa Pawła Włodarczyka: "Prezes nie konsultuje z nami żadnych decyzji. To przykre, bo zawodnicy, tak samo jak działacze chcą, by polskie skoki były na jak najwyższym poziomie. O wszystkim dowiadujemy się z mediów. Prezes twierdzi, że Federer zmusza mnie do startów w zawodach. Nic takiego nie miało miejsca. O tym, czy wystartuję w danych zawodach decyduję ja sam, trener i PZN. Prezes podczas zgrupowań podchodzi do nas, zapewnia, że wszystko jest w porządku, a kilka minut później do dziennikarzy mówi co innego." - dodał Małysz

Poruszony został również kontrowersyjny temat, jakim są pieniądze. "Drażliwym punktem są pieniądze. Często podczas wyjazdów i zgrupowań trener Heinz Kuttin musi wyciągać swoją kartę kredytową i płacić za rzeczy, które powinien zapewnić związek. Nowoczesny sprzęt jest nam niezbędny. Potrzebujemy najnowszych kombinezonów i butów, by walczyć z najlepszymi. To wszystko zapewniają Federer i Kuttin i płacą za to z własnej kieszeni bez gwarancji, że PZN zwróci im pieniadze" - wyjaśniał Polak - "Prezes informował, że jestem zmuszany przez Ediego do startu we wszystkich zawodach - chciałbym to zdementować, czegoś takiego nie ma, ode mnie samego i trenera reprezentacji zależy kiedy startuję".

Słowa kończące wypowiedź polskiego skoczka nie pozostawiły wątpliwości po której stronie konfliktu stoi zawodnik z Wisły: "Chciałbym dalej współpracować z drużyną, z moimi kolegami i przede wszystkim z Edim".

Po wystąpieniu Małysza głos zabrał Edi Federer, który wygłosił oświadczenie. Austriak przedstawił swoją całą, kilkuletnią współpracę z PZN. Federer kilkakrotnie zaznaczał, iż "Akcja, z którą mamy teraz do czynienia jest samotnym działaniem prezesa, a nie całego związku". Federer przytoczył między innymi przykłady nieumiejętnego dysponowania kontraktami reklamowymi.