W latach sześćdziesiątych, a dokładniej w 1964 roku w Czarnkowie, miasteczku znajdującym się w Wielkopolsce, nad Notecią, została wybudowana skocznia narciarska. Jak to w tamtych czasach bywało, powstała ona w czynie społecznym na 20-lecie PRL-u. Obiekt (na skocznię potocznie mówiono "Grzybek" od altanki na górze skoczni) przejęty przez miejscowy KS Noteć od otwarcia był czynny i od razu były tam zawody. Wspomina je jeden z pierwszych rekordzistów skoczni z 1966 roku - Kazimierz Polus. "Miałem 11 lat i skoczyłem 16,5 metra, co było wtedy nie lada wyczynem. Skakałem jeszcze na własnych, amatorskich nartach". W Czarnkowie odbywało się dużo zawodów. W końcu zimy przestały obfitować w opady śniegu, zdarzało się nawet, że śnieg na zawody noszono w kocach! Przez to w latach 80-tych XX wieku skocznia przestała być miejscem rozgrywania konkursów skoków. Ostatnim rekordzistą został Polus z odległością 34 metry.
Niedawno odżyły wspomnienia. Zaczęto mówić o ewentualnej modernizacji, niestety nie ma pieniędzy na remont skoczni. Skocznia jest nieczynna. Mieszkańcy mówią tylko o pojedyńczych skokach dzieci. "W tej chwili nic z tego nie będzie, musiałby być trener skoków" - mówi jeden z mieszkańców miasta. Ponadto skocznia musiałaby być gruntownie zmodernizowana. "Profil nowych skoczni jest w tej chwili tak skonstruowany, że zawodnik praktycznie przez cały czas lotu znajduje się na tej samej wysokości nad ziemią i ta wysokość nie jest wcale tak duża. Natomiast ta skocznia była budowana w ten sposób, że zawodnik po wyjściu z progu znajdował się kilkanaście metrów nad ziemią i właściwie do momentu lądowania znajdował się nad przepaścią i teraz, gdy się cokolwiek w powietrzu dzieje, zawodnik spada z dużej wysokości." -mówi dyrektor Czarnkowskiego MOSiR-u, Krzysztof Cimoszko. Na modernizację nie ma co liczyć - gmina nie ma pieniędzy na skoki. Rocznie 700 tys. złotych jest przeznaczone na sport, ale burmistrz Franciszek Strugała nie chce skoków - "W tej chwili preferujemy inne dziedziny sportu, które są mniej kosztowne; może równie kosztowne, ale takie, które może uprawiać więcej osób" - mówi. Obecnie skocznia jest jednak areną sportową - odbywają się tutaj zawody w kolarstwie górskim z udziałem zawodników światowej klasy. Być może kiedyś Czarnków będzie miastem z czynną skocznią, ale najprawdopodobniej przyjdzie nam na to jeszcze poczekać, bo modernizacją "Grzybka" ani władze lokalne, ani również Polski Związek Narciarski nie są w tej chwili zainteresowani. PZN chce budować i modernizować małe skocznie w ramach Narodowego Programu Rozwoju Skoków Narciarskich. Czarnków nie jest niestety w programie nigdzie uwzględniony.