Wczorajsze kwalifikacje do zawodów PŚ w Kuopio dobitnie pokazały, iż na dzień dzisiejszy sytuacja polskich skoków nie wygląda optymistycznie. Do konkursu głównego zakwalifikował się tylko Adam Małysz. Kamil Stoch i Robert Mateja zajęli miejsca tuż za "50-tką". Polska nie wykorzystała możliwości wystawienia czwartego skoczka - Marcin Bachleda po zawodach w Lahti został odesłany do domu. Powód: również słaba dyspozycja...
"Najbardziej żal mi Kamila. Akurat podczas jego skoku znów wiatr był niekorzystny. Ale to nauczka na przyszłość. Chcę, żeby w przyszłym sezonie słabszy albo pechowy skok oznaczał miejsce w czwartej dziesiątce, a nie przegrane kwalifikacje" - mówił po wczorajszych skokach Polaków, trener Heinz Kuttin. "Kiedy robimy imitacje, ćwiczymy, wszystko jest w porządku. W zawodach zachowuje się jednak jak zupełny nowicjusz. Nic mu nie wychodzi, nie ma siły na progu i źle się odbija. Dopiero dzisiaj porozmawiam z nim i przeanalizujemy te skoki. Nie chciałem tego robić po kwalifikacjach. Lepiej, żeby emocje opadły".

Niestety motywacja triumfatora letniej edycji Puchatu Kontynentalnego pozostawia wiele do życzenia: "To nie ma sensu. Po co ja tu przyjechałem? Najlepiej by było, gdybym wrócił do Polski, bo takie skakanie jest do niczego" - komentował swój występ Robert Mateja.

Na takie podejście Matei do skoków reaguje trener Kuttin: "To nie jest wyjście. Robert musi zdać sobie sprawę, że w sporcie trzeba walczyć. Nie może się, ot tak, poddawać. Ale o tym osobno sobie z nim porozmawiam" - dodał Austriak.