Po Mistrzostwach Świata nie ustają głosy o złej pracy Kuttina, o końcu Małysza. Niespełnione oczekiwania odbijają się na nastrojach kibiców, nawołujących do zwolnienia austriackiego trenera. Jednak czy ten występ był aż tak zły, czy może raczej zabrakło szczęścia...? Owszem, na tle potęg takich jak Austria czy Norwegia wypadliśmy blado. Tym niemniej, analizując wyniki z Oberstdorfu można znaleźć ekipę, jeszcze kilka lat temu wiodącą w Pucharze Świata i w Pucharze Narodów, która wręcz skompromitowała się. To Japończycy. Mocno podstarzała już kadra "Samurajów" źle wstrzeliła się z formą na najważniejszą imprezę roku. Nasze 6. i 11. miejsca Małysza dla Japończyków pozostały w sferze marzeń. "Czołowi skoczkowie świata oddalili się od nas na lata świetlne" - mówi Akira Higashi.
Najlepsza lokata reprezentanta Kraju Kwitnącej Wiśni w skokach na MŚ to dopiero 18. miejsce! Zajął je w dodatku najstarszy zawodnik (33 lata) - Akira Higashi na skoczni K-90. Noriaki Kasai był 21. Rezultaty na dużym obiekcie wyglądały jeszcze gorzej. Miyahira, który zastąpił Higashiego, uzyskał 25. lokatę. W 30-ce znalazł się jeszcze tylko Okabe (28. miejsce). Kompletnie zawiódł Daiki Ito (36. i 31. pozycja). Od pewnego czasu Ito cierpi na bóle mięśni górnej połowy ciała, odczuwa też problemy z kolanem. Jego słabszą dyspozycję widać już było w Sapporo i Pragelato, gdzie, podobnie jak na MŚ, nie kwalifikował się do II serii zawodów. Mimo to podtrzymano styczniową decyzję o jego udziale w Mistrzostwach. Natomiast ci, którzy tuż przed MŚ uzyskiwali dużo lepsze wyniki, zostali pominięci w składzie. "Musimy zreformować system selekcji skoczków do najważniejszych imprez sezonu" - twierdzi były trener Manabu Ono.

Jeżeli dodamy do tego dwa najsłabsze od lat występy w konkursach drużynowych (9. i 10. miejsce), możemy powoli mówić o końcu najstarszej drużyny świata. O ile Kasai i Ito dawali przebłyski wysokiej formy w tym sezonie, tak w lutym byli tylko cieniem siebie. "Kasai robił wrażenie zupełnie innego zawodnika" - skomentował trener reprezentacji, Katsushi Tao. Noriaki zdaje sobie sprawę, że fatalnie wychodzi z progu. Nic jednak na to nie może poradzić.

A przecież nie tak dawno, bo dwa lata temu, na MŚ w Predazzo, Japończycy liczyli się w walce o medale. Ba! Zdobywali je. Na K-120 brąz wywalczył Kasai, piątą lokatę Miyahira. Na K-90 ponownie brąz wywalczył Kasai, a Miyahira był tuż za podium. W jedynej rozegranej drużynówce Japonia uległa tylko Mistrzom - Finlandii, pokonując m.in.: Norwegię, Niemców, Austrię... Teraz ani razu nie wzięła nawet udziału w drugiej serii. Dziewiąte i dziesiąte miejsce to totalna kompromitacja. Nie można nawet mówić o pechu, jaki dotknął Norwegów. Po prostu cała drużyna skakała fatalnie.

Miejmy nadzieję, że młode talenty w Japonii zaczną uzyskiwać wyniki na miarę oczekiwań. W przeciwnym przypadku z każdym rokiem może być coraz gorzej i w przyszłości nie będziemy oglądać Japończyków w trzydziestce. Miejmy też nadzieję, że Polakom nigdy się to nie przydarzy. Motto tego artykułu: "Nauczmy się cieszyć z mniejszych rzeczy. Szóste miejsce nie jest złe!".