Mistrzostwa Świata w Narciarstwie Klasycznym Oberstdorf 2005 dobiegają końca. Dla skoczków zakończyły się wczoraj - konkursem drużynowym na skoczni K120. Ekipa fińska dziś wieczorem wraca do ojczyzny - z niebagatelnym dorobkiem trzech medali: brązu, srebra i złota, powiększonego o dwa srebrne medale biegaczek: Virpi Kuitunen w biegu na 30 km oraz Pirjo Manninen i Riitty-Liisy Lassili w sprincie. Dorobek ten może wydawać się skromnym - zwłaszcza w porównaniu z czternastoma krążkami Norwegów, pośród których sześć jest złotych.
We wczorajszym konkursie, drużynowej rywalizacji na Schattenberg K120, Finowie zajęli drugie miejsce. Wygrała znów niedościgniona Austria. Zabawę Finom popsuł... mistrz świata, który w pierwszej serii nie doskoczył 130-go metra. Później tłumaczył, że przed jego skokiem wiatr odwrócił się i wiał lekko w plecy. Kolegę poparł Risto Jussilainen, twierdząc z przekonaniem, że skoro Martin Hoellwarth skoczył dziesięć metrów dalej niż Janne, musieli oddawać skoki w różnych warunkach. "Szkoda, że nie zdobyliśmy złota jako drużyna, ale lepsze srebro niż czwarte miejsce" zauważył nie bez racji Ahonen po konkursie. "Medal to medal." Finowie stracili do Austriaków blisko 15 punktów, zaś Norwegów wyprzedzili o ponad 9. "Wspaniała walka o medale" podsumował po konkursie trener Tommi Nikunen.

Finowie wracają do domu zadowoleni. Najbardziej ukontentowany jest Janne Ahonen, który w Oberstdorfie zajął odpowiednio 4, 3, 2 i 1-sze miejsce, czym potwierdził swoją fenomenalną formę w tym sezonie. Nie wygrał może wszystkiego, do czego predestynowali go niektórzy, ale wygrał prawie wszystko. A w konkursach mistrzowskich startował ze złamanym żebrem, co ujawniono opinii publicznej w piątek wieczorem. Jakieś trzy tygodnie temu Ahonen nabawił się pęknięcia żebra podczas wyjątkowo silnego ataku kaszlu. "Zmieniło to program treningowy" powiedział Antti Eskola, lekarz fińskiej reprezentacji. "Trzeba było zrezygnować z ćwiczeń, w których poruszały się ręce i w których mogło dojść do przemieszczenia złamania." Kierownictwo ekipy postanowiło zachować ten fakt w tajemnicy. "Jeśli powiedzie mi się w Oberstdorfie, oznaczać to będzie, że jestem twardym facetem" stwierdził dokładnie dwa tygodnie przed konkursem na dużej skoczni. Udowodnił to. Jest dziś mistrzem świata.

W najbliższy weekend zawody w Lahti, rodzinnym mieście Janne Ahonena. Finowie zechcą powetować sobie "przegraną" w Oberstdorfie, a mają wszak przewagę własnej publiczności i znajomości skoczni. Sobotni konkurs drużynowy zapowiada się emocjonująco, zaś w niedzielnym indywidualnym Janne Ahonen będzie miał szansę zapewnić sobie zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata 2004/2005. Powodzenia!