Reprezentanci Polski nie skakali rewelacyjnie podczas wczorajszych pierwszych treningów ns dużej skoczni Schattenberg. Adam Małysz uzyskiwał wyniki pozwalające zająć miejsca kolejno w trzeciej, drugiej i pierwszej dziesiątce. We wtorek Polacy odbyli trening siłowy - trener Heinz Kuttin uspokoja i mówi, iż jest on częścią planu mającego przygotować zawodników do piątkowych oraz sobotnich konkursów - stąd trochę słabsza dyspozycja biało-czerwonych w dniu wczorajszym.
"Robert nie może przyzwyczaić się do profilu najazdu. We wtorek raczej bił się ze skocznią, niż walczył o odległość. Kamil Stoch jest zmęczony, a Marcin Bachleda ciągle odbijał się za późno. Pamiętajcie jednak, że przygotowujemy się do konkursu, a nie do treningów. Zapewniam, że w czwartkowych kwalifikacjach będzie znacznie lepiej" - mówił austriacki szkoleniowiec.

Małysz lądował wczoraj na 125, 130,5 i 128 metrze. Polak zdaje sobie sprawę, iż trudno będzie obronić tytuł MŚ z Predazzo - sam stwierdza, iż nie jest w optymalnej dyspozycji. "Moje skoki nie były najgorsze. Szczególnie, że dzień wcześniej mieliśmy trening siłowy, który powinien dać efekt w dniu zawodów. Na skoczni było tym razem spokojnie. Na początku trochę wiało, ale później ucichło i warunki były równe dla wszystkich. Mam świadomość, że nie jestem w szczytowej formie, więc trudno narzekać na te odległości." - tłumaczył Małysz.

Podczas wczorajszych treningów Rok Benkovic potwierdził, iż sobotni triumf na skoczni normalnej nie był dziełem przypadku. Słoweniec uzyskał najlepsze odległości w dwóch seriach treningowych i jest bez wątpienia jednym z głównych faworytów do sięgnięcia po złoty medal w najbliższy piątek. "Widać, że w dużym gazie jest Benković. Po sensacyjnym zwycięstwie na średniej skoczni nabrał wiary w siebie i będzie groźny. Coś na ten temat wiem. Po pierwszej wygranej człowiek jest dziwnie spokojny i chce jeszcze raz. Ja też ze spokojem czekam na piątkowy konkurs. Na dużej skoczni skacze mi się przyjemniej. Dostałem dużo wiadomości z Polski. Większość kibiców podtrzymuje mnie na duchu." - mówił skoczek z Wisły.