Wczoraj po zaciętej walce na skoczni HS100 w Oberstdorfie drużyna Austrii wywalczyła tytuł drużynowych Mistrzów Świata w skokach narciarskich. Ich występ nie pozostawił wątpliwości, w której drużynie występują obecnie najlepsi zawodnicy. Austriacy oddali 8 równych skoków, co pozwoliło im pewnie wyprzedzić drużyny Niemiec i Słowenii. Tym samym obronili tytuł zdobyty cztery lata temu w Lahti.
Wydawałoby się, iż ta sielanka może trwać w nieskończoność. Okazuje się jednak, że sprawa nie przedstawia się tak, jak mogłoby się wydawać. Konkurs drużynowy na skoczni średniej tak na prawdę nie wchodzi w skład zmagań o Mistrzostwo Świata. Powinny być zatem rozgrywane dwa konkursy na dużym obiekcie (indywidualny i drużynowy) oraz tylko jeden na skoczni normalnej. Można zadać sobie pytanie, co w takim razie z tytułem wywalczonym w tym roku przez drużynę Austrii?

Podobna sytuacja miała miejsce cztery lata temu w Lahti, kiedy to rozegrano pierwszy w historii Mistrzostw Świata konkurs drużynowy na średniej skoczni. Aby drużyna utrzymała tytuł na skoczni K90, organizatorzy Mistrzostw muszą wcześniej wystosować oficjalne pismo do Międzynarodowej Federacji Narciarskiej FIS. Jeżeli działacze FIS zaakceptują wniosek organizatorów, możliwe jest rozegranie konkursu drużynowego na średnim obiekcie. Zatem Austriacy pozostaną jak dotąd jedynymi Mistrzami Świata w tej konkurencji.

Dwa lata temu, w Predazzo, konkurs drużynowy na K90 w ogóle nie miał miejsca. Drużyny nie będą miały okazji walczyć o tytuł również za dwa lata w Sapporo i za cztery w Libercu.