Przez dwa sezony pod koniec lat '90 ubiegłego wieku Martin Schmitt dominował w światowych skokach narciarskich, w kolejnym sezonie był godnym rywalem Adama Małysza. Później jednak przyszło załamanie formy. Sezon 2001/2002 był jeszcze w miarę udany - bardzo mocny początek, medal Mistrzostw Świata w lotach - później jednak trudno było uwierzyć, że tak przeciętny zawodnik był kiedyś najlepszym skoczkiem na świecie. Ten sezon także trudno zaliczyć do udanych - po dość niewielu startach Martin plasuje się na 51. miejscu klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Mimo tego niemiecki skoczek nie traci optymizmu przed MŚ, co widać w jego wypowiedzi dla stacji telewizyjnej Eurosport.
Po co najwyżej połowicznie udanym Turnieju Czterech Skoczni Martin spędził dwa tygodnie w Lillehammer, ulubionym zagranicznym ośrodku treningowym kadry niemieckiej. Po powrocie do Niemiec trenował w Hinterzarten. Ten etap koncentrował się na technice i treningu siłowym. Obecnie zawodnik czuje, że jest w dobrej formie. Choć ostatnie zawody w Pragelato również powiodły się tylko połowicznie (wygrana seria próbna i porażka w konkursie), wierzy, że przerwy w startach, które spożytkował na dodatkowy trening, przyniosą skutek. Stara się być optymistą, uważa, że złość nic nie daje.

Schmitt uważa, że jego słaba forma paradoksalnie może działać na jego korzyść: "Na Mistrzostwach Świata przewagę nad innymi może mi dać to, że nikt się po mnie niczego nie spodziewa. (...) Nie ma dużej presji". Niemiecki Związek Narciarski mimo zmiany trenera w ostatniej chwili przed sezonem postawił wprawdzie poprzeczkę dość wysoko, jednak to raczej w Michaelu Uhrmannie upatruje się kandydata do zdobycia oczekiwanego przez federację medalu. Gdyby Schmitt znalazł się na MŚ w pierwszej piętnastce, w tym momencie na pewno zostałoby to uznane za wielki sukces.

Nie chcę wypowiadać się w kwestii tego, czy lepszy jest spokojny, czy emocjonalny stosunek do życia - sama reprezentuję wybitnie wyraźnie ten drugi typ. Jednak imponuje mi stoicki spokój, z jakim Martin Schmitt - przynajmniej w oficjalnych wypowiedziach - nauczył się przechodzić do porządku nad niepowodzeniami. Być może także ten spokój sprawia, że choć daleko mu do dawnej formy, nadal jest bardzo lubianym sportowcem.