Jakub Janda, to pierwsza od lat po Jaroslavie Sakali, nowa nadzieja czeskich skoków narciarskich. Obecnie na trzecim miejscu w klasyfikacji generalnej, skoczek ten z pewnością nie wyprzedzi już Janne Ahonena, jednak ma nadal spore szanse na zajęcie miejsca na podium. W Zakopanem niestety nie udało mu się pokazać na co go naprawdę stać, w sobotę był jedenasty, a w niedzielę dziewiąty. Wydawało by się , że stracił ten „błysk” który dał mu pierwszą w karierze wygraną w Titisee-Neustadt.
To potknięcie nie zepsuło jednak ogólnego wrażenia jakie na Jandzie robią zawody PŚ w Zakopanem. Bardzo docenia on polskich kibiców, i mówi, że atmosfera na zawodach w naszym kraju da się porównać jedynie z tą jaka panuje podczas konkursów lotów w Planicy. Podoba mu się szczególnie to, że bez względu na to kto skacze, nasi kibice umieją to docenić, nie patrząc na narodowość zawodnika.

Oczywiście, skoro nadszedł sukces, zwiększyło się też zainteresowanie postacią Jakuba Jandy, i to nie tylko w kraju, ale i za granicą. Najbardziej jednak dotyczy to życia codziennego Jakuba, ludzie rozpoznają go na ulicy, lub też sprzedawczynie w sklepie dziwią się, jakby robienie zakupów nie pasowało do bycia gwiazdą skoków. Na szczęście, mówi Jakub, jest wokół niego gromada ludzi, którzy umieją zniwelować ten szum wokół skoczka, tak by nic go zbytnio nie rozpraszało.

W życiu skoczka nie ma jednak wiele czasu na to by pozwolić sobie na odrobinę rozluźnienia, zwłaszcza podczas zawodów. O 8.00 śniadanie, potem rozgrzewka i rozciąganie na sali. O 11.00 czas wyruszyć na skocznię, a z dojazdem, kwalifikacjami i obiema seriami „schodzi się” tak mnie więcej do godziny 17.00, potem kolacja, lekka przebieżka, łóżko i telewizor.

Mimo, że Janda, jest jedynym jak na razie zawodnikiem w Czeskiej drużynie, który jest w stanie walczyć o czołowe lokaty w zawodach, i mimo, że podlega on indywidualnemu programowi treningowemu, nie narzeka na samotność podczas wyjazdów na zawody. Często zdarza się, że przyłącza się do treningów kolegów z innych drużyn, ostatnio grywał w siatkówkę z Norwegami i Finami, których spotykał w sali gimnastycznej. Tuż przed zawodami niezbędny jest również dla niego trening imitacyjny, a także rozciąganie i ćwiczenia na skoczność. Kiedy jest w domu, trenuje razem z Janem Mazochem.

Do piątku Janda przechodził trening kondycyjny pod okiem trenera (i byłego skoczka) Radka Žídka, dziś miał się udać na treningi do Ramsau. W poniedziałek zaś ma się przenieść do Niemiec, gdzie pozostanie do czwartku, a następnie wyruszy do Włoch.