Podczas konkursów Pucharu Świata w Zakopanem Roar Ljoekelsoey zaliczył pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. U boku Adama Małysza triumfował w sobotnich zawodach. Dzień później także stanął na pudle, tym razem na jego najniższym poziomie. Po zakończonych konkursach i konferencjach prasowych, już odprężony, spotkał się z naszą redakcją w hotelu i odpowiedział na kilka pytań związanych ze swoim zawodem, jak i życiem osobistym.
Skokinarciarskie.pl: Jak się czujesz w Zakopanem?

Roar Ljoekelsoey: Tutaj jest zawsze fantastyczna atmosfera. Bardzo dobrze się czułem, dlatego moje skoki dobrze mi wyszły.

Skokinarciarskie.pl: Lubisz to miejsce?

R.L.: Właściwie to nie zwiedzałem miasta, bo niestety cały czas przebywałem w rejonie skoczni, ale atmosfera bardzo mi się podoba.

Skokinarciarskie.pl: Czy atmosferę podczas konkursów w Zakopanem możesz porównać do innych miejsc, chociażby w Niemczech lub Norwegii?

R.L.: Nie mogę porównać jej z żadnym innym miejscem. Kiedyś tak było w Hollmenkolen, ale to nie za moich czasów.

Skokinarciarskie.pl: Skoki narciarskie traktujesz jako swój zawód czy po prostu cześć życia ?

R.L.: Od września 1993 roku skoki traktuje jako zawód, wcześniej były one moim hobby, które wraz z rodziną sami finansowaliśmy.

Skokinarciarskie.pl: Jesteś znanym skoczkiem. Czy popularność Ci przeszkadza?

R.L.: Tam gdzie mieszkam, czyli w Trondheim jestem raczej osobą anonimową, więc nikt nie przeszkadza mi na codzień w życiu prywatnym.

Skokinarciarskie.pl: Czy sobotnie zwycięstwo wraz z Małyszem traktujesz jako takie na pół czy w pełni się z niego cieszysz?

R.L. Czułem się zwycięzcą razem z Adamem Małyszem. Bardzo mnie cieszy, że stałem z nim na najwyższym podium i to na jego ojczystej skoczni.

Skokinarciarskie.pl: Czy pamiętasz swoje pierwsze zwycięstwo?

R.L: Oczywiście. To było dwa lata temu w Sapporo. To był piękny dzień dla mnie.

Skokinarciarskie.pl: Jakie masz myśli kiedy Twoje skoki Ci nie wychodzą, zastanawiałeś się w takich chwilach nad zakończeniem kariery?

R.L.: Swoją karierę chciałem zakończyć trzy lata temu, przed pojawieniem się w sztabie szkoleniowym Miki Kojonkoskiego. Moje skoki wtedy nie wychodziły mi zupełnie.

Skokinarciarskie.pl: Czy czytałeś książkę o Mice Kojonkoskim?

R.L.: Tak, z miłą chęcią ją przeczytałem i bardzo mi się podobała.

Skokinarciarskie.pl: Która ze skoczni jest Twoją ulubioną?

R.L.: Najbardziej lubię skakać w Planicy, tam można naprawdę bardzo daleko latać, a ze skoczni dużych najbardziej cenię Okurayamę w Sapporo, bo właśnie tam odniosłem swoje pierwsze zwycięstwo.

Skokinarciarskie.pl: Co możesz powiedzieć o Wielkiej Krokwi?

R.L.: Bardzo mi ona odpowiada. To dobra skocznia.

Skokinarciarskie.pl: Jak wygląda twoja sytuacja rodzinna?

R.L: Od paru lat jestem z narzeczoną i mamy syna Sokratesa.

Skokinarciarskie.pl: Dlaczego akurat wybraliście mu takie imię?

R.L.: Nie było jakiegoś szczególnego powodu. To imię po prostu bardzo nam się podobało.

Skokinarciarskie.pl: Czy poza skokami narciarskimi uprawiasz inne sporty?

R.L.: Czasem na treningach gramy w piłkę.

Skokinarciarskie.pl: Co sądzisz o nowym przepisie dotyczącym BMI?

R.L.: Wprowadzenie tego przepisu niewiele zmieniło w moim przypadku. Uważam, że to wyrównuje szanse skoczków.

Skokinarciarskie.pl: Na pewno Norwegia powalczy o zwycięstwo w drużynówce na Mistrzostwach Świata. Kto Twoim zdaniem będzie Waszym największym rywalem?

R.L.: Sądzę, że Finowie. Są teraz bardzo silni. Na pewno groźnymi rywalami dla nas będą też Austriacy i Niemcy.

Skokinarciarskie.pl: Jakie są Twoje plany na MŚ w Oberstdorfie?

R.L.: Chciałbym wypaść jak najlepiej, ale konkurencja na pewno będzie bardzo duża, a zwycięzca może być tylko jeden.

Wywiad przeprowadziła Patrycja Przybylska, tłumaczenie Katarzyna Sverre, opracowanie i zdjęcia Tomasz Adamczyk.