Dzięki dwunastemu triumfowi w sezonie 2004/2005 Janne Ahonen wpisał się na listę wszechczasów. Nikomu innemu nie udało się wygrać w jednym sezonie Pucharu Świata większej liczby konkursów.
Rekord jest ważny, jednak ważniejsze nawet jest, iż fiński skoczek potrafił powrócić w tak wspaniałym stylu po chorobie, z którą borykał się jeszcze tydzień temu: "Ten rekord oznacza dla mnie bardzo wiele. Zobaczymy, czy w dalszej części sezonu dalej będę zbierał zwycięstwa" - powiedział po konkursie w Titisee-Neustadt Ahonen.

W przedkonkursowej wietrznej rundzie treningowej Ahonen skoczył tylko 117,5 m. W konkursie było już o wiele lepiej. W pierwszej rundzie lider PŚ oddał najdalszy skok całych zawodów - 142 metry, jednak za spawą słabego lądowania był drugi. W finałowej serii dzięki skokowi na odległość 138 m zagwarantował sobie wygraną: "Po serii treningowej trochę się denerwowałem, gdyż nie skoczyłem zgodnie z oczekiwaniami. Jednak podczas konkursu oddałem skoki tak dobre, jak przed chorobą" - tłumaczył Janne. - "Po zawodach w Willingen nie oddałem ani jednego skoku. Przed dzisiejszym konkursem zaliczyłem jedynie trzy treningi siłowe."

Można powiedzieć, że wręcz pewny wygranej w klasyfikacji końcowej PŚ, a tym samym obronienia tytułu sprzed roku, jest trener ekipy fińskiej, Tommi Nikunen: "Nie wierzę, by Ahonen został pokonany w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Janne ma już teraz tyle punktów, że nie potrzeba wiele więcej. To jest coś historycznego i zupełnie nie do uwierzenia, by krzywa formy jednego zawodnika była tak równa i tak wysoka przez tak długi czas. Mam nadzieję, że będzie tak aż do końca."

Drugim Finem w sobotnim konkursie był Matti Hautamaeki. Zajął dziś 10. miejsce, skacząc 133,5 i 131,5 metra: "Jego skokom brakuje pewnej lekkości, są wciąż za bardzo gwałtowne. Wynik jest do przyjęcia, ale wiąż nie taki, jaki mógłby być" - mówił Nikunen.

Podobnie jak w przypadku Hautamaekiego, tak i u Jussilainena wynik mógł być lepszy. Trzeci skoczek niedzielnego konkursu na mamucie Kulm był dziś 15. "Risto był jedynym z ekipy, który ucierpiał z powodu warunków. Oddał dwa technicznie poprawne skoki" - podsumował występ swojego poopiecznego trener Nikunen.