Pierwszy w tym sezonie konkursów lotów narciarskich w austriackim Bad Mitterndorf zakończył się pozytywnie dla norweskiego teamu. Aż trzech reprezentantów tego kraju zajęło miejsca w pierwszej dziesiątce konkursu. Niewiele brakowało, by jeden z nich - Roar Ljoekelsoey stanął po raz pierwszy w tym sezonie na najwyższym stopniu podium. Norweg po skoku na odległość 199 m prowadził po pierwszej serii. W drugim poszybował na 203,5 m, uzyskując 396 pkt, co jednak nie dało mu zwycięstwa, przegrał z reprezentantem gospodarzy - Andreasem Widhoelzlem.
"Mogłem wygrać z Andreasem. Moje oba skoki były dobre. Podczas drugiego lotu nie miałam dobrego wiatru pod narty, jednak możliwe było pokonanie go" - powiedział po konkursie Ljoekelsoey. Na pytanie, kiedy nadejdą sukcesy Norwegów, Roar odpowiedział: "Przyjdą na pewno. Kiedy? Nie wiem. Może już jutro." Na koniec dodał jeszcze: "Kocham loty narciarskie. Pokazałem to na Mistrzostwach Świata w Lotach. Zrobię wszystko żeby wyjechać stąd jako zwycięzca."

Ósme miejsce w konkursie zajął powracający do formy Sigurd Pettersen (188,5 i 203,5 m). Na dziesiątej pozycji znalazł się Daniel Forfang (190 m i 197,5 m) - skoczek, który był objawieniem ubiegłorocznego Letniego Grand Prix. Pozostali reprezentacji Kraju Fjordów byli kolejno: piętnasty - Lars Bystoel (186 i 191,5 m), szesnasty - Henning Stensrud (192 i 185 m), a 23 był powracający do pucharowych zmagań - Bjoern Einar Romoeren (176,5 i 185 m).

Norweskie media spragnione sukcesów swoich skoczków wytwarzają wielką presję na nich. "Nie doceniałem siły mediów w Norwegii. Także mężczyzna po 40-ce ciągle się uczy" - powiedział trener Mika Kojonkoski.

Prasa krytykuje reprezentantów swojego kraju. Bjoernowi Einarowi Romoerenowi zarzuca się, że koncentruje się na swoim image zamiast na karierze sportowej. Daniel Forfang podobnież przedwcześnie spoczął na laurach, a Tommy Ingebrigtsen wyszedł z wprawy w skakaniu. To tylko niektóre z zarzutów, jakie media stawiają swoim dotychczasowym ulubieńcom. Choć są one wręcz śmieszne to wprowadzają niepokój i działają destabilizująco na drużynę. "Chcemy znowu bawić się skokami i czerpać z nich przyjemność" - podkreśla Kojonkoski odpierając presję, jaką wytworzyły media.