Współpraca między skoczkami, trenerami i wreszcie działaczami to klucz do dobrych wyników. Ostatnimi czasy dużo mówi się o rzekomych konfliktach w polskiej ekipie. Wpierw, jeszcze w grudniu, trenerowi Kuttinowi nie spodobała się postawa dwóch podopiecznych, Wojciecha Skupnia i Mateusz Rutkowskiego, którzy odmówili startów w PŚ tłumacząc się słabą formą.
W ostatnich dniach wiele działo się na linii Heinz Kuttin - Polski Związek Narciarski. Czy jest konflikt? Przyjrzymy się faktom.
W wywiadzie dla Gazety Wyborczej trener Kuttin wyraził brak zadowolenia z powodu postawy niektórych działaczy PZN:
"Muszę właściwie wszystko sam organizować, choć nie taka jest przecież moja rola. Poskarżyłem się Tajnerowi, że chciałbym zmienić reguły. Ale on machnął tylko ręką, że PZN taki już jest i nie mam szans. Rzeczywiście, w PZN usłyszałem: Niczego nie zmieniamy, dobrze jest, jak jest. Ja na to, że nie jest dobrze, bo komplikuje mi to sprawy. Ostrzegłem działaczy, że na złą organizację poskarżę się mediom. Usłyszałem: A mów pan, co chcesz. No to mówię." - stwierdził Austrak.
"Są w związku ludzie, z którymi trudno mi się dogadać, a nie mam zamiaru tego ukrywać. Tyle że Tajner do nich nie należy, wręcz przeciwnie." - skwitował.

Jeszcze tego samego dnia, po publikacji wypowiedzi Austriaka, głos w sprawie zabrał Paweł Włodarczyk. Prezez PZN wyraził zdziwienie treścią wywiadu z Kuttinem, jednocześnie dając Kuttinowi pełne poparcie w wykonywanych czynnościach:
"Jestem zdziwiony tym, że Heinz Kuttin skrytykował działaczy ze związku. Nie wiem, dlaczego to zrobił. My w ogóle nie mieszamy się merytorycznie w jego pracę. Może robić wszystko, co chce - oczywiście w granicach prawa i przyzwoitości. Ani dyrektor sportowy Apoloniusz Tajner, ani żaden z wiceprezesów nie ma prawa wydawać mu żadnych poleceń merytorycznych dotyczących metod jego pracy" - wyjaśniał Włodarczyk. - "Kuttin ma moje pełne poparcie, na pewno wypełni kontrakt, który obowiązuje do 2006 roku. W przyszłym tygodniu, po lotach w Kulm, na pewno spotkam się z Kuttinem. Chcę porozmawiać o przygotowaniach do mistrzostw świata (Oberstdorf, 19-20.02) i konkursów w Zakopanem (29-30.01)."

Z kolei dzisiaj, również na łamach GW, poznaliśmy opinie Apoloniusza Tajnera na temat całej sytuacji. Jak mówi dyrektor spotowy PZN, jest on zaskoczony, wypowiedzią Kuttina i nie zgadza się z agmunentami przedstawionymi przez Austriaka.
"Zapewniamy Heinzowi wszystko, o co się do nas przez swojego asystenta Łukasza Kruczka zwróci. Biuro PZN rezerwuje bilety, noclegi dla kadry. Jak coś nie odpowiada Kuttinowi, wybieramy droższe. I nie wiem, o co te wszystkie pretensje." - powiedział poprzednik Kuttina na stanowisku trenera polskiej drużyny.

"Za wszystko, co wyda z własnej kieszeni, Kuttin dostaje od PZN pieniądze. (...) Nikt mu nie przeszkadza w pracy. Ani ja, ani prezes, ani żaden z wiceprezesów. Wręcz odcinamy się od wszelkich decyzji, byle tylko być poza podejrzeniem, że ingerujemy w jego pracę. Zresztą tak naprawdę to Kuttin nie prosi biura PZN o wiele. Świetnie daje sobie radę. Jednak skoro ma pretensje, niech powie konkretnie, o co chodzi, niech poda nazwiska tych, co mu przeszkadzają. Protestuję przeciwko uogólnieniom." - dodał Tajner.

Czy wypowiedzi Kuttina są próbą odwrócenia uwagi od nienajlepszych wyników uzyskiwanych przez polskich skoczków? Wstrzymałbym się z tak daleko idącymi sugestiami. Co w takim razie jest powodem konflitku? Trener Kuttin mówi, iż trudno mu się porozumieć ze wszystkimi działaczami. Prezes Włodarczyk, mimo, iż jest zaskoczony wypowiedzią Austriaka daje mu swoje pełne poparcie w wykonywanych czynnościach. Dyrektor sportowy Tajner z kolei nie uważa argumentów Kuttina za w pełni poważne.

Kolejne konkursy i tygodnie powinny pokazać jak ułożą się stosunki na linii Kuttin-PZN.