Trzeci skoczek sezonu 2004/2005 po zakończeniu III periodu, Jakub Janda potwierdził, iż ma kłopoty ze wzrokiem. Jak powiedział Czech przejawiają się one głównie podczas rozgrywania konkursów wieczorem przy sztucznym oświetleniu
"W czasie najazdu na próg wszystko wokół was wydaje się być zdecydowanie szybsze. Zwłaszcza kiedy skaczę wieczorem muszę podnosić głowę, abym mógł widzieć trochę dalej. Ślepy nie jestem, ale na odległość, fakt, nie widzę najlepiej. Gorsze jest to wieczorem; chyba mam kurzą ślepotę" - wyjaśnił Czech.

Mimo, iż Janda czasem z trudem dostrzega znak machnięcia chorągiewka od trenera i potrafi zażartować ze swojej dolegliwości: "Ziemię widzę, więc pewnie nie jest ze mną tak źle" - to nie bagatelizuje problemów zdrowotnych i w tym tygodniu, przed startem w PŚ w Kulm odbędzie wizytę u okulisty: "Już cieszę się na to, jak to będzie pięknie, kiedy wszystko zobaczę".

Przypomnijmy, że Jakub Janda spisuje się w tym sezonie wyjątkowo dobrze. Tylko w jednym konkursie (na inauguracje w Kuusamo) nie zmieścił się w pierwszej dziesiątce. Aż sześć razy stawał na podium. Jest to m.in. efekt zmiany trenera na Vasję Bajca.
"Wszystko zmienił Vasja Bajc. W lecie przygotowywałem się do sezonu, jak nigdy wcześniej. Wreszcie mam także wyśmienite zabezpieczenie materialne; otworzyły się przede mną perspektywy" - mówił Janda.

To również dzięki Słoweńcowi Janda zawdzięcza otrzymanie w pełni odpowiedniego sprzętu. "Mam wreszcie kombinezon uszyty na miarę. Kiedy dostałem narty o przesuniętym o 1,5 cm punkcie ciężkości, wystarczył do producenta jeden telefon od trenera, aby za dwa dni była już nowa, właściwa para. Kiedyś coś takiego było nie do pomyślenia" - zakończył czeski skoczek.