Janne Ahonen odniósł w Willingen kolejne, jedenaste zwycięstwo. Nie dość że wyrównał rekord liczby zwycięstw w sezonie, to jeszcze zrobił to w - tak, nie bójmy się użyć tego słowa - fenomenalnym stylu. Poprawił bowiem rekord skoczni i rekord w długości skoku na obiekcie określanym jako duży, które od czterech lat należały do Adama Małysza. Kto z nas nie pamięta tamtego - równie fenomenalnego - lotu Polaka i lądowania z odległością 151,5 m? Dziś Fin dołożył od siebie pół metra - i po raz kolejny potwierdził swą klasę. "To był naprawdę dobry skok. Trudno jest porównywać go z moimi innymi osiągnięciami, bo tym razem miałem tak dobre warunki" - powiedział po konkursie. Trener Janne Vaeaetaeinen skomentował osiągnięcie swego podopiecznego bardziej entuzjastycznie: "Wspaniały skok. Jeden z najlepszych, jakie w ogóle kiedykolwiek widziałem. To był czysty, swobodny, a jednocześnie pewny skok".
Na półmetku Janne był dopiero szósty - takie miejsce dała mu odległość 135 metrów. "Janne w pierwszej serii nie miał tak dobrych warunków jak na przykład Daiki Ito czy Andreas Kuettel" - powiedział Vaeaetaeinen. Przypomnijmy, że w tamtym momencie prowadził Japończyk po skoku na 139 metr. W rundzie finałowej jury zdecydowało się na podniesienie rozbiegu i oglądaliśmy rezultaty ponad 140-metrowe - i wyborny skok Fina, który trzeba było mierzyć "ręcznie", albowiem aparatura pomiarowa w Willingen kończy się na 150 metrze. Przez chwilę byliśmy pewni, że Ahonen leciał 155,5 metra, poźniej zweryfikowano tę informację i okazało się, że Janne uzyskał "zaledwie" 152 m. Tak czy owak - wystarczyło to do zwycięstwa.

Pozostali Finowie, wbrew wczorajszym nadziejom trenera, w dalszym ciągu nie mogą wyjść z cienia Ahonena - wręcz przeciwnie, wydają się w ów cień wchodzić coraz bardziej. Z pięciu zawodników, których Janne Vaeaetaeinen przywiózł do Willingen, Veli-Matti Lindstroem odpadł już w kwalifikacji. Tami Kiuru oraz Risto Jussilainen zajęli lokaty w trzeciej dziesiątce (24 i 26), a największą niespodzianką dnia było 95,5 metra Mattiego Hautamaekiego, który z takim rezultatem zajął miejsce 49. "Matti skoczył bardzo źle i pozbawił się możliwości, by poprawić rezultat w serii finałowej. Risto oddał z kolei dwa dobre skoki, choć wcale nie miał dobrych warunków" - orzekł po zawodach trener.

Finowie mają się czym martwić. Jako ekipa - pomimo wczorajszego wysokiego miejsca w konkursie drużynowym - prezentują się niepewnie, a i nie można być pewnym, czy po wspaniałym początku sezonu Janne Ahonen zachowa wysoką dyspozycję, aby podczas lutowych Mistrzostw Świata w Oberstdorfie walczyć o najwyższe laury. "Z pewnością o wiele trudniej jest utrzymać swoje konto w słusznym stanie, niż je napełniać. Muszę mieć nadzieję, że moja dobra forma się nie skończy". Teraz skoczków czeka kilka dni wolnego po morderczym biegu przełajowym, jakim były Turniej 4 Skoczni i następujące tuż po nim konkursy w Willingen - a już w najbliższy weekend zobaczymy śmiałków na mamucim obiekcie w Kulm. "Po dzisiejszym zwycięstwie jadę tam w wyjątkowo dobrym nastroju" - powiedział świeżo upieczony rekordzista z Willingen.