Trzecie miejsce w Oberstdorfie, siódme w Ga-Pa, lokata na drugim stopniu podium w Innsbrucku i powtórka siódmego miejsca dzisiaj w Bischofshofen - to wyniki Adama Małysza w 53. Turnieju Czterech Skoczni. Niestety do trzeciego miejsca w klasyfikacji końcowej Turnieju zabrakło Polakowi zaledwie 0,2 punktu.
"Przegrałem podium TCS o 0,2 pkt., ale nie będę z tego powodu robił tragedii. Nie będzie mi się to śniło po nocach" - powiedział w konkursie Małysz.

Dzisiaj Polak oddał skoki na odległość 132,5 i 134,5 metra. Warunki atmosferyczne podczas tych skoków nie były idealne. Małysz, mimo iż w konkursie skakał gorzej niż na treningach, nie narzeka na swoje próby:
"Dziś skakało mi się dobrze. Podczas treningu było lepiej, ale nie narzekam też na skoki konkursowe. Szkoda, że nie trafiłem w ten moment, w którym można było skoczyć bardzo daleko. We mgle przeciwnicy mieli ekstra waruneczki" - tłumaczył Małysz. - "W pewnym momencie warunki były znakomite. Pojawiła się mgła, w której można było lecieć i lecieć. Niektórzy to znakomicie wykorzystali".

Pozytywnie podsumował Turniej IV Skoczni, Apoloniusz Tajner, dyrektor sportowy PZN:
"Wyraźnie była widoczna progresja u Adama. Można spodziewać się dalszego postępu, zapowiada się ciekawa kolejna część sezonu. Możemy być zadowoleni z występu Roberta, który ostatecznie zajął 17. miejsce."

Tajner potwierdził również, że do Willingen na kolejne zawody PŚ pojadą obok Małysz i Matei, Hula oraz Rutkowski. Przypomnijmy, że we wczorajszych kwalifikacjach odpadł Stefan Hula, który zajął odległą pozycję - na samym koniecu klasyfikacji.
Były trener kadry zapytany został dlaczego własnie Hula został powołany do kadry w miejsce Długospolskiego: "Mogliśmy wystawić tylko trzech zawodników. Drugi powód to fakt, iż trenerzy wyżej cenili w tym momencie Hulę."