Zajmując drugie miejsce w dzisiejszym konkursie w Innsbrucku, Adam Małysz pokazał, iż jest w wysokiej dyspozycji. Mimi, iż warunki atmosferyczne podczas zawodów często się zmieniały, Polak potrafił sobie w nich poradzić. Małysz wyraża entuzjazm z uzyskanego rezultatu:
"Jestem bardzo zadowolony ze swojego występu, zwłaszcza, że było bardzo ciężko. Warunki były różne dla różnych skoczków, potrzebne było szczęście, jeśli chodzi o wiatr. W dodatku wyczekiwanie na górze też gra na nerwach. Cieszę się, ze to wytrzymałem." - powiedział po konkursie Małysz.
Kwestia wygranej Janne Ahonena w klasyfikacji końcowej Turnieju Czterech Skoczni jest według Małysza rozstrzygnięta. Sam Polak nie myśli o możliwej pozycji, jaką może zająć w Turnieju - chce dobrze skakać:
"Czy Ahonen wygra Turniej Czterech Skoczni? To juz śmieszne pytanie. Musiałby chyba spaść z progu i walnąć w bulę, żeby do tego doszło. Ja osobiście cieszę się, że moja forma jest teraz bardziej stabilna. Nie mogę myśleć o podium w Bischofschofen, muszę skupić się na dobrych skokach. Do tej pory było za dużo myślenia o wynikach, teraz trzeba skoncentrować się na samych skokach." - zakończył Małysz.

Trudne warunki potwierdził również Apoloniusz Tajner, dyrektor sportowy PZN:
"Warunki atmosferyczne na skoczni były zmienne, ale ostatnia dziesiątka zawodników startowała w zbliżonych warunkach. Niemniej przerwy między kolejnymi skokami były długie, skoczkom stojącym na zewnątrz zaczęły schładzać się mięśnie, zabrakło więc elementu "eksplozji" wysiłku na skoczni."

Poniżej oczekiwań zarówno kibiców, jak i własnych wypadł Robert Mateja, który zajął dopiero 28. miejsce. Po bardzo dobrych wynikach we wczorajszych treningach oraz kwalifikacjach liczyliśmy na więcej:
"Jeśli chodzi o Roberta Mateję, to nie był skoczek z wczorajszego dnia, z treningów i kwalifikacji. Nieznacznie spóźniał dziś skoki. Na szczęście zachował dobre miejsce w klasyfikacji generalnej TCS." - stwierdził Tajner.