Po dotychczasowych konkursach sezonu 2004/2005 można doszukiwać się pewnej analogii w skokach narciarskich do... Formuły 1. O ile obydwie dyscypliny diametralnie się różnią, to jednak mają kilka wspólnych cech, jak bezwątpienia widowiskowość czy dominacja jednej osoby. W przypadku skoków mowa o Janne Ahonenie, natomiast w przypadku królowej sportów motorowych oczywiście jest to utrzymumujaca się od kilku sezonów dominacja Michaela Schumachera. Nic więc dziwnego, że porównanie do F1 pojawia się właśnie podczas konkursów w Niemczech, gdzie zainteresowanie tą dyscypliną sportu jest ogromne.
Jens Weissflog w wywiadzie udzielonym Gazecie Wyborczej mówi, że nie boi się jakoby skokom miał grozić tzw. "efekt Schumachera", a pokonanie Ahonena, to kwestia czasu.
"W skokach to zupełnie nowa sytuacja, że jedna osoba aż tak dominuje, wygrywa tyle konkursów jeden za drugim. Tego jeszcze nie było, na razie nikt nie jest znudzony, za to wszyscy podziwiają Fina z otwartymi ustami. Ale w skokach przecież co jakiś czas ktoś dominuje - miał swój okres Adam Małysz, miał Martin Schmitt, Sven Hannawald. Ma teraz Janne Ahonen. Ale za chwilę nastąpi zmiana. Bo musi. Bo żaden skoczek nie jest w stanie utrzymać wysokiej formy tak długo. Dlatego nie obawiam się w naszej dyscyplinie "efektu Schumachera", który wygrywa sezon za sezonem, a w nich wszystkie wyścigi. W skokach to po prostu niemożliwe. Zawodnik to nie bolid, który sztab mechaników perfekcyjnie przygotuje co dwa tygodnie do startu. W skokach bardziej liczy się zawodnik, a on nie jest w stanie utrzymać się na jednym, bardzo wysokim poziomie przez cały sezon. Pytanie tylko, kiedy Ahonen przestanie wygrywać. Ale ja nie znam na nie odpowiedzi."

Martin Schmitt i Sven Hannawald. To dla nich jeszcze kilka sezonów temu na konkursy skoków w Niemczech przychodziły tysiące kibiców. To oni byli liderami niemieckiego teamu skoczków - dziś niestety są cieniami samych siebie.
"Z jednej strony w skokach to nic dziwnego, że raz jest się na szczycie, a potem z niego spada. Wielu z nas tego doświadczało i tak będzie nadal. Nie jestem psychologiem, żeby wyjaśnić, dlaczego Sven tak ciężko znosi stres. Kryzys Martina też jest dla mnie tajemnicą. Miał prawo mieć słabsze sezony po okresie świetności, ale dlaczego ten dołek trwa tak długo i nie widać jego końca? Powinien już dawno wrócić do formy. Karuzela ze zmianą trenerów na pewno im nie pomagała. Ale ja zawsze powtarzam, że jeśli ze skoczkiem dzieje się coś złego, niewytłumaczalnego, problem leży w jego głowie, w psychice. Tak jest tutaj." - tłumaczy Weisslog, który w ostatnich dniach przez organizatorów Turnieju Czterech Skoczni zostal wybrany na najlepszego zawodnika w całej historii imprezy.

Weissflog wyraził również swoje zdanie na temat nowych przepisów związanych z wagą skoczków. Były skoczek - dzisiaj ekspert podczas transmisji w niemieckiej telewizji publicznej - nie ukrywa swojego niezadowolenia ze zmian w regulacjach:
"Nie mogę zaakceptować tych zmian, bo one odzierają skoki narciarskie z indywidualności. Tworzy się stawkę zawodników jak z matrycy. Wszystko musi być wymierzone: wzrost skoczka, długość jego nart, szerokość nogawki, rękawa. Oczywiście urzędnicy mają swoje powody, żeby tak robić. Chcą wyrównanej stawki. Moim zdaniem ciała skoczków powinno się zostawić w spokoju." - wyjaśnia Niemiec.