W dniu wczorajszym opublikowaliśmy pierwszą częśc artykułu, w którym starałem się podsumować występy reprezentantów naszego kraju w pierwszej części obecnego sezonu zimowego. Dzisiaj kontynuujemy temat i "pod lupę" weźmiemy starty pozostałych naszych skoczków. Przyjrzymy się między innymi słabszym poczynaniom Mateusza Rutkowskiego i Wojciecha Skupnia w Pucharze Świata, a także występom juniorów Kamila Stocha czy Stefana Huli, którzy skakali w cyklu mniejszej rangi, Pucharze Kontynentalnym.
Mateusz Rutkowski
Nie tego spodziewaliśmy się po mistrzu świata juniorów z poprzedniego sezonu. Rutkowski wystąpił w czterech konkursach sezonu. Tylko w jednym udało mu się zakwalifikować do konkursu (niedzielne zawody w Kuusamo). Zajął wówczas przedostatnią, 49-tą lokatę. Po kolejnych słabych występach w Trodnheim do Harrachova na pojechał, bo - jak mówił - nie był w formie. Nie sposób się nie zgodzić, jednak dziwi sposób podejścia do sprawy ze strony skoczka - nie podoba się to także trenerowi Kuttinowi. Kiedy Rutkowski powróci do kadry? Na razie to pytanie pozostaje bez odpowiedzi. W minioną niedzielę wystąpił w konkursie świątecznym w Zakopanem, zajął tam trzecią lokatę - strata do dwóch pierwszych skoczków była duża - jednak należy zauważyć, iż Rutek wyprzedził chociażby powołanego na TCS Długopolskiego.

Wojciech Skupień
Podobnie jak Mateusz Rutkowski ma za sobą wręcz fatalny początek sezonu. W skandynawskich zawodach tylko raz udało mu się wystąpić w konkursie głównym. Jednak skok, jaki wykonał podczas niedzielnych zawodów w Trondheim, należy uznać za kompromitację i jak najszybciej zapomnieć. Skupień zajął tam ostatnie 50. miejsce i - biorąc przykład z Rutkowskiego - zrezygnował ze startów w kolejnych zawodach. W konkursie świątecznym był 5-ty - bez żadnych rewelacji. Co dalej? Czas pokaże - jednak każdy widzi, iż dyspozycja Skupnia jest dobrym odzwierciedleniem obecnego stanu polskich skoków narciarskich.

Kamil Stoch
Jest obecnie najlepszym Polakiem w Pucharze Kontynentalnym, gdzie zajmuje 20-tą lokatę. Rozpoczął od dobrego 15 miejsca w pierwszym konkursie sezonu w Rovaniemi. Dzień później nie było tak dobrze (35. miejsce), podobnie sprawa miała się ze startami w Lahti (50 i 67 miejsce). W Harrachovie (24 i 32 lokata) Kamil zdobył kolejne punktu CoC, a swój dorobek punktowy w tym cyklu powiększył znacznie w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia. Mimo, iż jest to już III period sezonu, to warto odnotować start w St. Moritz, gdzie zajął wysoką lokatę - stanął na trzecim stopniu podium. Wczoraj w Engelbergu był 13.
Miejmy nadzieję, iż swoją dyspozycję Stoch potwierdzi w kolejnych konkursach COC i być może wreszcie przekona trenerów, iż warto zaryzykować z wystawieniem młodych skoczków w PŚ. Wszak doświadczenie w przyszłości będzie cenne i powinno zaprocentować.

Marcin Bachleda
W tym sezonie nie miał jeszcze okazji zaprezentować się na skoczni obok światowej czołówki. Po spojrzeniu na rezultaty uzyskane w Pucharze Kontynentalnym wątpliwe jest także, że w najbliższym czasie pojawi się taka szansa. W Rovaniemi zajął 14 i 42 miejsce, kilka dni później w Lahti ponownie punktował - był 21 oraz 29.
W klasyfikacji CoC plasuje się na 52 miejscu, mając na koncie 16 punktów.

Tomisław Tajner
Podobnie jak kuzyn Wojciech, skakał w sześciu konkursach tegorocznego Pucharu Kontynentalnego. Rozpoczęło się wręcz katastrofalnie od 82 i 81 miejsca na inaugurację. Później nastąpiła lekka poprawa - miejsca 14 (najlepsze w sezonie) i 33 w Lahti, oraz 29 i 21 w Harrachovie.
Uzyskane wyniki dają mu 42 lokatę w klasyfikacji CoC.

Wojciech Tajner
Trzeba przyznać, iż Wojtek prezentował równy poziom od początku sezonu. Jednak jest to poziom pozwalający plasować się w okolicach piątej i szóstej dziesiątki w konkursach rangi CoC. Zdobył trzy punkty (zaledwie) w Harrachovie, przez co w Pucharze Kontynentalnym znajduje się na szarym końcu, zajmując 71 miejsce.

Tomasz Pochwała
21-letni reprezentant AZS AWF Katowice, Tomasz Pochwała wystąpił w skandynawskich konkursach Pucharu Świata (pojechał tam w zastępstwie za kontuzjowanego Roberta Mateję). Jednak w żadnym z nich nie udało mu się zmieścić w kwalifikacjach w czołowej pięćdziesiątce. W Trondheim niefortunnie upadł. Obecnie leczy kontuzję, jakiej doznał w skutek owego upadku.

Pozostali skoczkowie
Decyzją trenerów na CoC do Czech pojechali dwaj juniorzy. Paweł Urbański, który zajął miejsca 42, 50. Niestety nie punktował, przez co nadal nie ma prawa startu w zawodach rangi Pucharu Świata. Pozyskał je natomiast Stefan Hula, który w niedzielnym konkursie w Harachovie zajął 20 miejsce (w sobotę był 44). Na CoC do Szwajcarii pojechał również Piotr Żyła.


Trenerzy przed rozpoczęciem sezonu obiecali, że na zawody najwyższej rangi będą wysyłać skoczków, którzy są obecnie w najlepszej dyspozycji. Co do obecności w kadrze dwóch Panów "M" - Małysza i Matei nie ma większych wątpliwości, gdyż to oni są bez wątpienia w najlepszej formie w chwili obecnej. Jednak jak w takim razie mamy interpretować decyzję powołania do kadry na TCS Krystiana Długopolskiego, a nie Kamila Stocha, który prezentował się w COC również dobrze jak ten pierwszy? Tym bardziej, iż Długopolski w Engelbergu nie potwierdził w 100% słuszności powołania go do kadry A.

Na koniec przyjrzymy się na chwilę naszemu subiektywnemu rankingowi polskich skoczków, jaki od tego sezonu wprowadziliśmy na łamach strony. Jak pokazuje klasyfikacja, co nie powinno nikogo dziwić, z wielką przewagą prowadzi Małysz przed Mateją. Wystarczającą ilość punktów, aby uplasować się na trzecim miejscu zgromadził Długopolski, który wyprzedza Stocha. Czyżby szkoleniowcy w doborze składu kadry A kierowali się podobną klasyfikacją? Jeśli tak - zaznaczamy, iż nie jest ona miarodajna i nie odzwierciedla faktycznych umiejętności skoczków na daną chwilę.

W dniu dzisiejszym polscy skoczkowie jako cała drużyna prezentują się bardzo słabo. Chyba nie tego spodziewaliśmy się po szumnych zapowiedziach i obietnicach szkolenia młodych skoczków, inwestycji w nowoczesne obiekty i wreszcie zbudowania solidnej drużyny, które to padły po pierwszych sukcesach Adama Małysza w sezonie 2000/2001. Owszem - widać światełko w tunelu, jakim są chociażby występy juniorów w Stryn w poprzednim sezonie, czy od czasu do czasu wyższe pozycje w Pucharze Kontynentalnym. Jednak nie przełoży się to na dobre wyniki w najwyższych rangą konkursach, dopóki dobre rezultaty nie będą szły w parze z właściwymi i rozważnymi decyzjami szkoleniowców i przede wszystkich włodarzy Polskiego Związku Narciarskiego.

W chwili obecnej przyszłość polskich skoków narciarskich nie wygląda kolorowo… Czy reszta obecnego sezonu będzie równie szara jak początek? Miejmy nadzieję, że chociaż Adam Małysz wprowadzi trochę blasku. Jednak należy postawić sobie pytanie - co będzie za kilka lat, kiedy to Mistrz odejdzie na zasłużoną emeryturę?