Pierwszą część sezonu mamy już za sobą, co skłania do pewnych refleksji i podsumowań. W ośmiu konkursach niemieccy skoczkowie wywalczyli dwa miejsca na podium. W obliczu dominacji Janne Ahonena, który aż 7 razy zwyciężał, wynik ten wydaje się nienajgorszy.
Faktem jest, że w każdej drużynie, bez względu na narodowość, atmosfera daleko odbiega od tej idealnej. W Finlandii, mimo dobrych skoków Ahonena pogłębia się kryzys pozostałych zawodników. W Polsce z utęsknieniem czekamy na pojawienie się drugiego skoczka światowego formatu, który mógłby powalczyć z czołówką. W Norwegii Sigurd Pettersen i Bjoern Einar Romoeren nie prezentują się już tak dobrze jak w poprzednim sezonie, a drużynowo najmocniejsi Austriacy wciąż oczekują pierwszego zwycięstwa, nie mówiąc już o Słoweńcach czy "starych" Japończykach.

Jeśli chodzi o drużynę niemiecką, miejsca na podium wywalczone przez Alexandra Herra w Kuusamo i Georga Spätha w Harrachovie pokazały, że w Niemcach tkwi pewien potencjał i są oni w stanie osiągać czołowe rezultaty. Niewątpliwe jest jednak to, że czasy wielkich zwycięstw, jakie w przeszłości osiągali Martin Schmitt i Sven Hannawald, skończyły się. Fani skoczków muszą się z tym faktem prędzej czy później pogodzić. Wygrana niemieckiego zawodnika w jednym choć konkursie na Turnieju Czterech Skoczni byłaby już wielkim sukcesem.

Späth, Uhrmann i Herr musieliby naprawdę dobrze skoczyć, by przynajmniej trochę zagrozić będącemu w życiowej formie Ahonenowi. Na Martina Schmitta lepiej nie liczyć. Pewnie z nostalgią obejrzy w niedzielny wieczór galę, na której wybrany zostanie sportowiec roku. Dokładnie 5 lat po tym, jak Schmittowi nadano ten tytuł i wraz z kolegami odebrał nagrodę w kategorii "drużyna roku", Niemiec na razie znajduje się w dołku.

Ale jedno jest pewne: w skokach narciarskich wszystko zmienia się bardzo szybko. "Jak już pójdzie, to potem jakoś leci" - podsumowuje Martin Höllwarth. Skoki narciarskie są sportem złożonym i zazwyczaj sami zawodnicy nie wiedzą dlaczego skaczą dobrze, albo gdzie leży błąd, kiedy nic się nie udaje. Czas (a przede wszystkim najbliższy turniej) pokaże, która z drużyn najszybciej zdoła pokonać problemy.