Jedna z największych gwiazd Turnieju Czterech Skoczni zdecydowała się wrócić na miejsce swojego największego triumfu: po świętach, które spędzi w gronie rodzinnym, Sven Hannawald będzie obserwować zawody w Oberstdorfie. Na razie tylko jako widz. "Potem zobaczę, jak wszystko się dalej ułoży. Wszystko zależy od tego, jak poradzę sobie z ludźmi i stresem wynikającym z sytuacji. Od tego też zależy, czy będę obecny na wszystkich konkursach Turnieju Czterech Skoczni" - mówi 30-latek. Sven życzy swoim kolegom z drużyny wszystkiego co najlepsze, ale nie wierzy za bardzo w wielki sukces, mimo iż wie, że "ciężko trenowali i są w dobrej formie". Realnie patrząc, za faworyta uchodzi Janne Ahonen.
A jak jest z jego własnymi postępami? Obecnie Sven uprawia to, co sprawia mu największą przyjemność – tenis, biegi, spędza dużo czasu na świeżym powietrzu. Powrót dalej jednak nie brany jest pod uwagę. "Nie zastanawiałem się jeszcze nad tym. Ciągle nie jestem jeszcze tak daleko, by o tym myśleć" - przekonuje Niemiec. Jednak pragnienie by wrócić na skocznie jest tak silne, jak nigdy wcześniej. "Chcę znowu po prostu dobrze skakać... i znowu podciągnąć się w górę, tak jak niegdyś czyniłem". Hannawald nie wie jednak, czy weźmie udział w niezbędnych przygotowaniach do igrzysk olimpijskich. W tym momencie Turyn go w ogóle nie interesuje...

Jednakże Sven powraca na właściwą drogę: "Zauważyłem, że terapia bardzo mi pomogła i zaczyna teraz przynosić plony. Tymczasem, coraz lepiej sobie radzę z uporządkowywaniem każdego dnia, z czym dotąd miałem problemy. Kiedy jednak zostaję poddany sytuacjom stresowym, zauważam, że nie jestem jeszcze na tym etapie by skakać i potrzebuję trochę czasu".