Pierwsza część sezonu za nami. Adam Małysz rozpoczął od słabszych wyników w Kuusamo. W ostatni weekend forma była wyraźnie wyższa niż podczas inauguracji sezonu. Jeśli tendencja zwyżkowa utrzyma się, nasz najlepszy skoczek może liczyć się w walce o wygraną w Turnieju IV Skoczni. Polak jednak nadal nie jest do końca zadowolony ze swoich wyników:
"Wciąż lepiej skaczę na treningach i w kwalifikacjach. Sam nie wiem, jaka jest przyczyna. Chyba jednak nerwy. Tak to już jest, że kiedy bardzo chcesz, nie zawsze wychodzi. Postęp to ja też widzę, ale z wyników nie jestem zadowolony. Pocieszające jest tylko to, że ci, którzy mnie wyprzedzają, są w zasięgu ręki. Nie odskakują mi po 10 metrów, jak na początku sezonu".
Co najważniejsze Adam wie co musi poprawić, aby skakać dalej i rywalizować ze ścisłą czołówką:
"Można więc powiedzieć, że jest tendencja zwyżkowa. W sobotę, w pierwszym skoku, który wyraźnie spóźniłem, mogłem jeszcze pociągnąć dalej, ale bałem się o lądowanie. Nie jest ostatnio moją mocną stroną. W ostatniej fazie trzeba jeszcze machnąć rękami do przodu, co pozwala wylądować o metr, dwa dalej. Ja jednak ląduję, mając je za sobą. Nie wiem dlaczego. Muszę koniecznie nad tym popracować. Czuję, że stać mnie na równą walkę z najlepszymi, już im siedzę na plecach".