Tommi Nikunen, dzięki rewelacyjnej postawie Janne Ahonena, od początku sezonu ma ogromne powody do radości. Jego podopieczny, po pięciu zwycięstwach w PŚ, prowadzi w klasyfikacji generalnej z dorobkiem 580 punktów. Trener Finów przyznaje jednak na łamach "Przeglądu Sportowego", iż obawia się powracającego do znakomitej dyspozycji Adama Małysza.
"Tylko Małysz może odebrać Ahonenowi triumf w Pucharze Świata. Jego się obawiamy najbardziej. Skoki w Harrachovie pokazały, że wraca do wielkiej formy. Potrzebuje jeszcze kilku spokojnych treningów i będzie na stałe wśród najlepszych. Obawiam się nawet, że to on może być tym najlepszym. Może jeszcze nie w Engelbergu, ale podczas Turnieju Czterech Skoczni trzeba będzie na niego uważać" - mówi Nikunen.

Fiński szkoleniowiec zdaje sobie również sprawę z tego, iż wyśmienita forma Ahonena nie będzie trwać wiecznie. "Skoki składają się ze wzlotów i upadków. To taki dziwny sport, w którym zawodnicy na przemian bardzo ciężko trenują na siłowni i odpoczywają, by odzyskać świeżość. Najważniejsze jest dobranie odpowiednich proporcji. Dlatego nie ma cudów - Janne będzie miał spadek formy i chyba nastąpi on po Turnieju Czterech Skoczni" – stwierdza.

Przypomnijmy, że podczas dzisiejszych treningów i kwalifikacji do konkursu w Engelbergu Adam Małysz prezentował bardzo wysoką formę. Drugi trening wygrał lądując w granicach rekordu skoczni Grosse Titlis – na 137 m. Triumfując w kwalifikacjach, pokonał o 5,8 pkt. trzeciego Janne Ahonena.