Po konkursie w Harrachov niemiecki serwis skisprigen.com zanotował wypowiedzi kilku zawodników i trenerów. Pozwalamy sobie je omówić i częściowo przytoczyć. Adam Małysz (odniósł dziś 25. pucharowe zwycięstwo w karierze) twierdzi, że konkurs był bardzo dobry, ale nie idealny. "Dziękuję polskim kibicom" - mówi skoczek, "Czułem się, jakbym skakał w Polsce". Tradycyjnie do Harrachova przyjechali głównie polscy kibice, jednak było ich sporo mniej, niż trzy-cztery sezony temu na konkursach lotów. Czyżby znów okazywało się, że "liczy się odległość"?
Janne Ahonen nie jest roczarowany konkursem, "W końcu byłem drugi". Mniej przyzwyczajony do wielkich sukcesów Georg Spaeth jest bardzo zadowolony ze swojego wyniku. Czwartemu zawodnikowi ostatnich MŚ w lotach udało się skorygować drobny błąd techniczny, który przeszkadzał mu w skokach porównywalnych z najlepszymi występami ostatniej zimy. Szczęśliwy jest także trener Peter Rohwein, który rozpoczął sezon pod dużą presją, niemal tuż po przejęciu kadry. Twierdzi, że obecny poziom zawodników nie wyczerpuje jeszcze ich możliwości - przede wszystkim można jeszcze sporo poprawić, jeżeli chodzi o odbicie.

Gorszy humor mają po konkursie Andreas Widhoelzl i trener Pointner. Wydaje się, że Pointner jest niezadowolony z występu podopiecznego; Widhoelzl z kolei próbuje się usprawiedliwiać wiatrem z tyłu. Jeżeli tak było, był to na pewno jeden z bardzo nielicznych skoków, w których znaczenie miały warunki atmosferyczne. Dzisiejszy konkurs był wzorcowo spokojny, a zdarzało się już przecież w Harrachovie (choć na bardziej wystawionej na wiatr skoczni mamuciej) odwoływanie treningów i kwalifikacji z powodu wiatru.