Pierwszoplanową rolę w dzisiejszym konkursie w Trondheim odegrał wiatr. Zawody toczyły się w niesprzyjających warunkach. Przynaje to zwycięzca dzisiejszych zawodów, dominator początku tegorocznego sezonu, Janne Ahonen. Fin zdaje sobie jednak sprawę, iż zmienny wiatr i warunki nierówne dla wszystkich skoczków są wkalkulowane w charakterystykę skoków narciarskich: "Oba moje skoki były dobre, ale żaden nie aż tak dobry jak wczorajszy z drugiej serii. W pierwszej rundzie wiatr mi nie sprzyjał, w drugiej jednakże było lepiej. Warunki były trudne, ale każdy wie, że skoki narciarskie to dyscyplina rozgrywana na wolnym powietrzu".
O niesprzyjającej aurze panującej dziś na skoczni Granasen mówi również szkoleniowiec fińskiej drużyny Tommi Nikunen: "Wiatr nie był dzisiaj stabilny - raz sprzyjał zawodnikom, kiedy indziej kręcił na skoczni, co znacznie utrudniało skakanie. Sam byłem nieco zdziwiony, że odbyła się druga seria. Dla nas oczywiście to dobrze. Dla publiczności z pewnością był to emocjonujący konkurs, ale od strony sportowej pozostał pewien niesmak".

Nikunen uważa, iż Janne Ahonen zasłużenie stanął na najwyższym stopniu podium, nawet mimo że wiatr nie był jednakowy dla wszystkich, a konkurs toczył się w loteryjnych warunkach: "Oczywiście, że wygrał najlepszy. Pod żadnym pozorem Janne nie miał idealnych warunków, walczył o każdy metr. Szczególnie pierwszy skok był wspaniały w takich mało sprzyjających, wietrznych okolicznościach".

A jak spisali się pozostali Finowie w dzisiejszych zawodach? Piątą lokatę zajął Matti Hautamaeki, 17. był Tami Kiuru. Można powiedzieć, że pozostali zawodnicy z tego kraju zawiedli. Do drugiej rundy nie udało sie awansować Jussiemu Hautamaekiemu, a pozostali odpadli już na etapie kwalifikacji. Tommi Nikunen ocenia skoki swoich podopiecznych - "Matti w każdym konkursie ma teraz dobre drugie skoki i dlatego jego miejsca są coraz lepsze. Dla Tamiego te zawody były dobre, on wciąż pnie się do góry".

Drugie miejsce, ze stratą 11 punktów do zwycięzcy zajął dziś Martin Hoellwarth. Austriak uplasował się zaledwie 0,2 punktu przed swoich rodakiem Andreasem Widhoelzlem. "Widzieliśmy dziś, że Janne Ahonena można pokonać, choć jest w wybornej formie. Nie martwimy się jednak za bardzo. Ćwiczymy, trenujemy i zobaczymy, co będzie dalej" - stwierdził Hoelli.

A "co będzie dalej" przekonamy się już w przyszły weekend, podczas kolejnych konkursów Pucharu Świata. Miejscem rywalizacji będzie skocznia w Harrachovie, gdzie licznie zgromadzonych polskich kibiców z pewnością czekają wielkie emocje.