Wiele dni upłynęło, by znów można było zobaczyć skoczków na pokrytych śniegiem obiektach. W końcu nadszedł ten ostatni, listopadowy weekend. Przez większość zagorzałych kibiców traktowany jako moment przełomowy. Przecież zmienił się w polskiej reprezentacji sztab szkoleniowy, Apoloniusza Tajnera zastąpił Heinz Kuttin, a Piotra Fijasa Łukasz Kruczek. Duże nadzieje i oczekiwania. Sobota i niedziela miały być dniami pokazowymi polskich skoków - właśnie miały być.
Zaczęło się od pierwszego treningu (20. Małysz 127,5 m; 57. Skupień 107,5 m; 66. Rutkowski 100,0m; 70. Pochwała 98,5 m). Rozkład sił typowy dla poprzedniego sezonu, Adam Małysz na swoim wysokim poziomie, pozostali słabo. Jednak trzeba poczekać, w końcu to dopiero pierwsze próby oddane na skoczni w Kuusamo. Minęło kilkadziesiąt minut, czas na kwalifikacje - i tu powtórka z rozrywki (5. A.Małysz 132,0 m 136,1 pkt; 56. M.Rutkowski 94,5m 60,6 pkt; 57. T.Pochwała 92,0 m 59,1 pkt; 68. W.Skupień 80,5 m 31,4 pkt). Wiadomo już, że tylko Adam Małysz będzie reprezentował nas w inauguracyjnym konkursie. Jak się później okazało z marnym skutkiem, ku zaskoczeniu wielu oglądających zakończył swój występ zaledwie na 19 miejscu.

Przyszła niedziela, czas rewanżu za porażkę z dnia poprzedniego. Jest godzina 12;00, rozpoczyna się walka o "bilety wstępu" do drugiego konkursu o punkty PŚ. Cała polska ekipa walczy o awans, na czele z Adamem Małyszem. Wyniki zaczynają przerażać (29. M.Rutkowski 108,5m 86,8 pkt; 37. A.Małysz 104,0m 83,2 pkt; 56. T.Pochwała 93,5m 55,3 pkt; 66. W Skupień 80,0 m 29,5 pkt), ale przecież w tej całej słabości jest lepiej niż w sobotę - mamy dwóch skoczków w konkursie głównym. Adam Małysz ponownie zajmuje 19 miejsce, a Matusz Rutkowski przedostatnią, 49-tą lokatę.

Z doświadczenia poprzednich lat można spokojnie powiedzieć, że za poziomem naszych skoków przemawiają zdecydowanie indywidualne umiejętności zawodników. Zwykle nas, kibiców spotyka zawód. Zdarzają się oczywiście pojedyńcze wspaniałe występy zawodników z Polski, ale jest ich bardzo, bardzo mało. Brakuje nam skoczków z talentem do uprawiania tej dyscypliny sportu.
Zmiany w kadrze szkoleniowej trenerów póki co nie dały żadnych widocznych dla przeciętnego kibica rezultatów. Czy można już wysuwać pierwsze wnioski, komentarze, subiektywne spostrzeżenia??? Heinz Kuttin miał dużo czasu, żeby wprowadzić swoje metody szkoleniowe. Czy będą one lepsze od metod Apoloniusza Tajnera ??? Czas pokaże...