Słoweńcy nie są może potęgą jak Austriacy, Finowie czy Norwegowie, jednak niewątpliwie są ekipą, z którą trzeba się liczyć (co udowodnili na olimpiadzie w Salt Lake City). Nie brakuje u nich wielkich nazwisk, ani młodych, dobrze rokujących talentów.
Miniony sezon był niezwykle udany dla Petera Zonty. Świetnie pokazał się zwłaszcza w austriackiej części Turnieju Czterech Skoczni (wygrał w Innsbrucku, zajął drugie miejsce w Bischofshofen). Niewątpliwie należał do gwiazd całego sezonu. Końcówkę miał jednak gorszą, niezbyt dobrze zaprezentował się w Letnim Grand Prix, a na Mistrzostwach Słowenii we wrześniu był dopiero szósty. W przyszłym cyklu może więc oddać pole młodszym kolegom.

Wśród młodych wyróżniają się Rok Benkovic i Robert Kranjec. Benkovic już w poprzednim sezonie należał do szerokiej czołówki Pucharowej. Formę potwierdził latem i na krajowych zawodach, w których zajął drugie miejsce. Ustąpił właśnie Kranjcowi. Ten oto bardzo ciekawy skoczek, już w sezonach 2001/02 i 2002/03 pokazał się na światowych skoczniach ze świetnej strony. W cyklu 2003/04 jednak mocno się pogubił. Lato 2004 było dla niego bardzo udane – oprócz wspomnianego mistrzostwa kraju zajął 9 miejsce w LGP (z kulminacją w postaci drugiego miejsca w Zakopanem). Przyszły sezon powinien należeć więc do niego.

Sporą niewiadomą jest forma największej gwiazdy w całej historii słoweńskich skoków – Primoza Peterki. Sezon 2002/03 był dla niego niezwykle udany po latach chudych wrócił do światowej czołówki. Jednak nie udało mu się w niej utrzymać w następnej edycji Pucharu. Przyszły sezon może być dla niego chwilą prawdy. Latem poczynał sobie całkiem nieźle(3 miejsce w mistrzostwach kraju, kilka dobrych wyników w LGP), można więc z jego startami wiązać pewne nadzieje.

Wśród młodych skoczków wyróżniają się Bine Zupan i przede wszystkim Jernej Damjan. Obaj są na tyle utalentowani by nawiązać walkę o miejsce w światowej czołówce. Być może o to powalczą też Primoz Pikl i Rok Urbanc.

Należy też wspomnieć o nieco bardziej doświadczonych zawodnikach: Damjanie Frasie i Jure Radelju. Gwiazda tego pierwszego powoli już przykasa. Zaś Jure Radelj po bardzo dobrym sezonie 2000/01 zupełnie pogubił się i obecnie pozostaje gdzieś na uboczu światowego skakania(trzeba przyznać, że przyczyniły się do tego w głównej mierze kontuzje). Ostatnio jednak jego forma nieco zwyżkuje i być może wróci do wielkiego sportu.

Słoweńcy pewnie zachowają swój wieloletni status. Drużyny może nie światowego formatu, ale zauważalnej i równej ze skłonnościami do wielkich błysków. Czy uda im się w Obersdorfie powtórzyć sukces z Salt Lake City? Zobaczymy.