Dziś mija 23 rocznica śmierci Zdzisława Hryniewieckiego - jednego z najlepiej zapowiadających się polskich skoczków lat " 50/60. Jego tragiczny los znany jest prawie wszystkim wiernym kibicom skoków narciarskich.
Hryniewiecki urodził się 1 września 1938 roku we Lwowie, na dawnym terenach należących do Polski. Karierę sportową zaczął dość późno, bo dopiero w wieku 18 lat, jednak od początku cechowały go pracowitość i odwaga, dzięki czemu nadrabiał nimi niedostatki techniczne, które z czasem w ogóle wyeliminował.
W 1959 roku osiągnął pierwszy duży sukces. W pięknym stylu na Mistrzostwach Polski i o Memoriał Bronisława Czecha i H.Marusarzówny na Wielkiej Krokwi zdecydowanie wyprzedził całą krajową czołówkę. Jako pierwszy nie-góral zdobył MP i ustanowił nowy rekord Polski skokiem na odległość 116,0 m. Tego samego roku odnosił sukcesy na arenie międzynarodowej - w świecie zasłynął głównie ze zwycięstwa w Oberwiesenthal nad Recknagelem. Był w światowej czołówce i z utęsknieniem czekał na swój pierwszy występ olimpijski.
Niestety, stała się tragedia. 28 stycznia 1960 roku na skoczni w Wiśle upadł i już nigdy nie wstał na własnych nogach. Za wcześnie odbił się z progu i spadł na bulę. Diagnoza lekarska była jak wyrok - "złamany piąty kręg szyjny i czwarty kręg piersiowy, porażenie kończyn oraz mięsni tułowia".
Mimo tego skoczek nie załamał się. Wierzył, że kiedyś jeszcze stanie na skoczni. Odbył kuracje w zagranicznych klinikach, jednak nie było wyraźnej poprawy. W końcu musiał przyzwyczaić się do myśli, że już zawsze będzie na wózku inwalidzkim. Miał całkowicie porażone nogi i palce u rąk.
Leczył się także w kraju, w Ciechocinku, gdzie spotkał swoją miłość - ożenił się ze swoją pielęgniarką. Wydawało się, że wyjdzie na prostą. Kibice wciąż go pamiętali, organizacje pomagały finansowo. Mimo tego pod koniec lat 60-tych jego szczęście skończyło się. Rozwiódł się z żoną i popadł w alkoholizm. Powoli zapominali o nim kibice. Coraz rzadziej pokazywał się ludziom, zamknął się w swoim mieszkaniu. W 1981 roku, 17 listopada, w wieku 43 lat zmarł (kłopoty z krążeniem i nerkami).

Panie, Świeć nad Jego Duszą.

zobacz sylwetkę skoczka >>