W tym momencie nie można się spodziewać, że Sven Hannawald nagle postanowi wejść na Adlerschanze i skoczy na rekordową odległość. Teraz najważniejsze jest, by do końca wyszedł z załamania. Jego fanów na pewno ucieszy więc wiadomość, że Sven znów potrafi się uśmiechać. Tuż przed swoimi trzydziestymi urodzinami (9 listopada) pojawił się na balu sportu, gdzie odebrał wyróżnienie - odznaczono go tytułem Sportowca z Sercem. Był to jego pierwszy "występ" publiczny od pół roku. Najważniejsze jest to, że uśmiechał się, a nawet śmiał, zachowywał się naturalnie, nie robił wrażenia, jakby zmuszał się do pokazywania, że już u niego lepiej. Hanni udzielił króciutkiego wywiadu, najwyraźniej nie konsultowanego z menedżerem - stąd pewna bezradność przy mówieniu o swojej depresji. Podczas gali długo rozmawiał z byłą niemiecką gimnastyczką polskiego pochodzenia, Magdaleną Brzeską.
Dyrektor sportowy Niemieckiego Związku Narciarskiego zapowiada, że Sven pojawi się już w tym sezonie w licznych konkursach PŚ - jednak w roli widza. Co ciekawe, na polskich portalach doszło do osobliwej pomyłki w tłumaczeniu i wśród kibiców rozeszła się wieść, jakoby Hanni miał być w tym sezonie przedskoczkiem (językowo jest to niezrozumiałe: trudno chyba pomylić słowa Zuschauer - widz i Vorspringer - przedskoczek). W tym momencie jednak byłoby na to za wcześnie. Prawdopodobnie dopiero wiosną Sven wróci do trenowania na skoczni.

Komentarze są w tym momencie bardziej powściągliwe, nie słychać już kolegów niemal drwiących z Hanniego. Niedługo skoczek ma oficjalnie rozmawiać z nowym trenerem kadry na temat swojego powrotu. Rohwein przypomina, że zna Svena, od kiedy ten miał 15 lat i że szkoda by mu było nigdy już nie móc z nim pracować. Także Adam Małysz zadeklarował, że będzie mu brakowało stałego rywala i że wierzy w jego powrót na skocznie.