Niemieckie skoki przeżywają ostatnio spory kryzys. Reprezentanci tego kraju nie grają już głównych ról na skoczniach, niemniej ciągle pozostają siłą, z którą należy się liczyć. Zawsze, któryś z nich może nagle osiągnąć światową formę. Zawsze też może pojawić się jakiś talent, nieznany nam jeszcze dzisiaj.
W poprzednim sezonie największymi gwiazdami w ekipie naszych zachodnich sąsiadów byli Georg Spaeth i Michael Uhrmann. Pierwszy z nich to objawienie minionego sezonu, drugi już od paru lat pokazuje się z dobrej strony na światowych skoczniach. W nadchodzącym sezonie Spaeth powinien dalej do czołówki Pucharu należeć. Nie jestem za to pewny co do formy Uhrmanna. Ma on skłonności do nierównych skoków i obok wielkich występów notuje bardzo słabe.

Wielkie zainteresowanie wśród kibiców skoków towarzyszy występom dwóch wielkich gwiazd – Martina Schmitta i w szczególności Svena Hannawalda. Ten pierwszy zapowiedział powrót do czołówki i właściwie jest to w jego przypadku całkowicie osiągalne, jako, że w poprzednim sezonie skakał już całkiem nieźle. Sprawa Hanniego jest za to dużo bardziej skomplikowana. Na temat jego ewentualnych startów słychać sporo czasem sprzecznych ze sobą i wciąż zmieniających się doniesień. Wiadomo, że miał poważne problemy z samym sobą (depresja) i ciężko na dzień dzisiejszy powiedzieć cokolwiek o jego ewentualnych startach. Życzę mu powrotu do zdrowia i pełnej dyspozycji.

Z bardzo dobrej strony w Letnim Grand Prix pokazał się będący sporym talentem Michael Neumayer. Czy uda mu się przebić do elity światowych skoczków zimą? Zobaczymy. Przykład Maximiliana Mechlera – który nieźle skakał w LGP 2003 i bardzo dobrze zaczął sezon zimowy powinien zadziałać na niego ostrzegawczo.

Ciekawym skoczkiem jest Alexander Herr. Wiele lat uważany był za przeciętniaka. W sezonie 2003/04 pod koniec prezentował jednak wręcz fantastyczną formę. Jeśli będzie tak skakał w nadchodzącym sezonie może sporo namieszać w świecie skoków narciarskich. Choć tak do końca w wielką i stabilną formę Alexandra nie chce mi się wierzyć.
Niespełnionym talentem pozostaje wciąż Joerg Ritzerfeld. Jeśli się przełamie – a są ku temu poważne przesłanki – to może stać się zawodnikiem nawet klasy Uhrmanna czy Spaetha. Zwróciłbym też uwagę na starty Stefana Piepera – to również talent, który czeka na eksplozję. Może też swoją szansę dostanie nienajmłodszy Ferdinand Bader. Choć akurat jest to dość mało prawdopodobne.

Poza wspomnianymi zawodnikami, w sezonie 2003/04 punktował w Pucharze Świata też Stephan Hocke – objawienie sezonu olimpijskiego. Po igrzyskach stracił jednak swoją dobrą dyspozycję i nie wydaje mi się, żeby przyszły sezon miał należeć do niego.

W porównaniu z Norwegami, Finami czy Austriakami, kadra niemiecka prezentuje się dość skromnie. Jednak oni zawsze mieli tendencję do mobilizacji na wielkie imprezy i na Mistrzostwach w Oberstdorfie mogą zdobyć kilka medali (zwłaszcza w drużynie, w której nieraz przeciętniacy z Pucharu Świata wznosili się na wyżyny). Zwłaszcza, że u siebie są groźni jak mało kto. W cyklu pucharowym raczej będą jednak w cieniu wspomnianych trzech ekip.