Austriacy przed każdym sezonem uchodzą za faworytów. Trudno się temu dziwić. Od wielu lat bowiem zajmują miejsca w światowej czołówce. Nigdy też nie brakowało u nich zdolnej młodzieży. W Austrii też jest zdecydowanie największa konkurencja, co rok jak meteory pojawiają się i znikają młodzi skoczkowie. Przyjrzyjmy się nieco tej drużynie przez zbliżającym się sezonem.
W sezonie 2003/04 zdecydowanie dominowali w Austrii dwaj skoczkowie. Stary i młody wilk. Martin Hoellwarth i Thomas Morgenstern. Hoellwarth w światowej czołówce z pewnymi przerwami skacze już od 12 lat. Miniony sezon pokazał, że z wiekiem jest jak wino, coraz lepszy. Powinien utrzymać tę formę w przyszłym sezonie. Na K90 został wicemistrzem Austrii, na K120 był piąty. Świetnie skakał też w Letnim Grand Prix (ustąpił tylko Małyszowi). W Pucharze Świata niemal z zerowym ryzykiem błędu można zaliczyć go do faworytów.

Podobnie wiele lat od niego młodszy Morgenstern. W przeciwieństwie do innych młodych austriackich wilków zrobił olbrzymi postęp. Po pierwszych sukcesach w sezonie 2002/03 ustabilizował swą formę. Został Mistrzem Austrii na skoczni średniej. Również nie zawiódł w LGP. W przyszłym sezonie może być już najlepszym z Austriaków.

Jedni przychodzą, inni odchodzą. Następny sezon może być pożegnaniem dla jednego z najlepszych skoczków wszech czasów – Andreasa Goldbergera. Najlepsze lata Goldi ma już za sobą. Czeka tylko chyba na pożegnalne zwycięstwo. Ostatnie bowiem odniósł wiele lat temu. Miejmy nadzieję, że jeszcze choć raz uda mu się wygrać zawody.

Andreas Kofler jest drugim skoczkiem z grupy „młodych wilczków”, którzy nie stracili formy z sezonu 2002/03. Na Mistrzostwach Austrii na K120 zdobył srebrny medal, czym potwierdził swą gotowość do przyszłego sezonu. Jego więc również nie można skreślać z listy potencjalnych gwiazd austriackiej drużyny.

W Austrii jest spora grupa skoczków, co do których możemy się spodziewać powrotu do wielkiej formy. Przede wszystkim Florian Liegl. Nieco starszy od Morgensterna, ale chyba nawet od niego zdolniejszy. Zagubił się w minionym sezonie całkowicie, ale miejmy nadzieję, to już przeszłość. Wygrał Mistrzostwa Austrii na skoczni dużej. Nieźle skakał latem. Zobaczymy co pokaże w sezonie zimowym. Możemy też spodziewać się powrotu starych wymiataczy: Andreasa Widhoelzla, Reinharda Schwarzenbergera i Wolfganga Loitzla (wszyscy oni skakali bardzo dobrze w LGP i Mistrzostwach Austrii), oraz młodych i głodnych sukcesu Christiana Nagillera, Stefana Kaisera czy Balthasara Schneidera. Nie bez szans na powrót jest też Mathias Hafele. Może też pojawić się jakiś nowy, zupełnie nieznany dziś talent. Ot, taki Alexander Seiwald, czy Christoph Strickner którzy błysnęli w Mistrzostwach Austrii. W przypadku tej reprezentacji wszystko jest możliwe.

Ogólnie rzecz biorąc Austriacy jako drużyna mogą spłatać psikusa największym: Finom i Norwegom. Choć osobiście raczej w nadchodzących Mistrzostwach Świata ich drużynę typowałbym jako kandydata i to nie do końca pewnego do brązowego medalu. Gwiazdami drużyny powinni pozostać Hoellwarth i Morgenstern. Czy tak się okaże – zobaczymy.