Właściwy zimowy sezon skoków jeszcze się nie rozpoczął, a niekorzystna pogoda daje się już we znaki zawodnikom. Zbyt wysokie temparatury panujące w Skandynawii pokrzyżowały plany treningowe polskiej kadry skoczków, która miała się tam udać na pierwszy w tym sezonie trening na śniegu.
W związku z zainstaniałą sytuacją, Polacy zostają w Zakopanem, gdzie będą trenować na igelicie co najmniej do piątku. Dalsze plany nie zostały jeszcze uściślone, jednak są one w dużej mierze związane z warunkami atmosferycznymi jakie będą panować w Europie.

Jak mówi Łukasz Kruczek, drugi szkoleniowiec kadry A, w grę wchodzi wyjazd do Szwajcarii, a także do Austrii, na skocznię w Ramsau, na której często trenują nasi kadrowicze. "Na dzisiaj nigdzie w Europie nie ma zaśnieżonych skoczni. Być może uda się w ciągu najbliższych kilku dni przygotować w St.Moritz lub Ramsau. Dla nas byłoby to rozwiązanie bardzo dobre, bo do Austrii, z uwagi na niewysokie koszty zgrupowania, mogłyby pojechać obie kadry - A i B, a więc w sumie 15 skoczków." Kruczek dodaje - "Na nasze szczęście skocznia w Zakopanem jest jedyną w tej chwili funkcjonującą na świecie, bo inne są już przygotowywane do zimy i nie można na nich skakać na igelicie"

Przypomnijmy, że trenerzy planowali wyjazd do Rovaniemi (Finlandia), jednak nawet tam, za kołem podbiegunowym zimy jeszcze nie widać.
"W Skandynawii jest ciepło, plus 10 stopni. Z tego, co wiemy, na żadnej skoczni nie można jeszcze skakać. Oczywiście sytuacja może się zmienić w ciągu kilku najbliższych dni. Jesteśmy w stałym kontakcie telefonicznym z miejscowościami w Skandynawii, gdzie są skocznie. Także za kołem polarnym" - powiedział w wypowiedzi dla Dziennika Polskiego, Łukasz Kruczek.