Od wielu lat Finowie zajmują czołowe miejsca w zawodach Pucharu Świata. To przecież zawodnik z drużyny Tommiego Nikunena zdobył w tym roku Kryształową Kulę. Aktualnie Finowie jako drużyna niewiele ustępują Norwegom, poza tym w przeciwieństwie do nich zawsze mieścili się w światowej szpicy. W samej Finlandii jest też znacznie więcej młodych talentów niż u jej zachodniego sąsiada. Niewątpliwie w przyszłym sezonie Finowie dalej będą stanowić ogromne zagrożenie dla „chłopców Kojonkoskiego”.
Największą gwiazdą fińskich skoków jest od wielu lat Janne Ahonen. Po długim okresie, kiedy to regularnie zajmował czołowe miejsca w Pucharze Świata, w minionym sezonie wreszcie trafił na sam szczyt. Janne ma 27 lat i jeszcze kilka lat startów przed sobą. W Mistrzostwach Finlandii na igielicie odniósł niezaprzeczalne zwycięstwo. W poprzednich jedenastu sezonach bez przerwy plasował się w czołowej piętnastce Pucharu Świata. Można więc bez większego ryzyka stwierdzić, że Ahonen dalej będzie znajdował się w absolutnej czołówce światowej, wciąż dzierżąc palmę pierwszeństwa w fińskiej kadrze.

Od kilku lat świetne rezultaty notuje również Matti Hautamaeki. W sezonie 2001/02 był nawet najlepszym z Finów. Do niego też należy aktualny rekord w długości skoku. Problem z Mattim polega na tym, że obok wręcz wspaniałych startów notuje zbyt często wyraźnie słabsze. Ale też jest jedynym prawdziwym konkurentem Ahonena w kadrze. Na wspomnianych igielitowych Mistrzostwach Finlandii ustąpił tylko jemu. Najlepiej też wypadł spośród wszystkich Finów podczas Letniego Grand Prix (choć wynika to pewnie z małej ilości startów Ahonena). Na Mattiego fani fińskich skoków na pewno mogą liczyć niemal tak jak na Jannego.

Ciekawym skoczkiem jest Tami Kiuru. Mimo, iż ma 28 lat jest ciągle w zwyżkującej formie. Z przeciętniaka stał się w przeciągu zaledwie dwóch sezonów skoczkiem uznanej, światowej klasy. Choć brakuje mu jeszcze stabilizacji formy w minionym cyklu wygrał jeden konkurs i zdobył brązowy medal Mistrzostw w Lotach. Na pewno nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Veli-Matti Lindstroem ma 21 lat i już od kilku lat jest widoczny w świecie światowych skoków. Vellu ma zadatki nawet na następcę Ahonena. W przyszłym sezonie może uda mu się odnieść pierwsze pucharowe zwycięstwo i zmieścić się w najlepszej dziesiątce skoków. Co prawda i Kiuru, i Lindstroem słabo wypadli w LGP, ale we wrześniowych mistrzostwach zajęli odpowiednio szóste i trzecie miejsce.

W Finlandii nie brakuje bardzo zdolnych dwudziestolatków. Akseli Kokkonen już w poprzednim sezonie pokazał się z bardzo dobrej strony. W Hakubie błysnął też Juha-Matti Ruuskanen. Janne Happonen wciąż nie umie nawiązać walki z czołówką, ale w krajowych zawodach wypadł znowu bardzo dobrze (czwarte miejsce) i na pewno nie można go przekreślać. Arttu Lappi pogubił się po pierwszych sukcesach, ale zapowiedział walkę o powrót do czołówki skoków. Kalle Keituri i nieco młodszy od wymienionych skoczków Harri Olli również mogą przebić się do czołówki, mają ku temu wszelkie predyspozycje.

Nie należy też wykluczać ewentualnego powrotu do formy już nieco zapomnianych skoczków. Zwłaszcza nieźle skaczący latem i w krajowych zawodach Lauri Hakola może jeszcze zaskoczyć. To samo Kimmo Yliriesto i Janne Ylijaervi. Na przebudzenie czeka też starszy z braci Hautamaekich – Jussi.

Oczywiście w Finlandii może pojawić się jakiś słabo znany teraz jeszcze talent. Tacy skoczkowie jak Joonas Ikonen i przede wszystkim Olli Pekkala mogą już w nadchodzącym sezonie namieszać w światowej czołówce.

Ogólnie rzecz biorąc Finlandia z pewnością nie straci swego statusu mocarstwa w świecie skoków narciarskich. Wśród dobrych i bardzo dobrych skoczków jest za dużo Finów, by to miało nastąpić. Mogą nawet pokusić się o drużynowe złoto w Oberstdorfie i wcale nie będzie to niespodzianką pomimo świetnej formy Norwegów. Czy tak się stanie – zobaczymy.