Od dłuższego czasu niejasna była przyszłość mamuciej skoczni w Vikersund. Obiekt uchodzi za przestarzały, szczególnie wystawiony na podmuchy wiatru, nie cieszy się zainteresowaniem organizatorów Pucharu Świata. Ostatniej zimy nieco na siłę przyznano klubowi organizację pierwszych w historii zawodów Pucharu Kontynentalnego na skoczni mamuciej. "Zagrożenie" dla Vikersund stanowiło choćby widmo rywala - Norweski Związek Narciarski długo myślał o budowie nowej ogromnej skoczni w Roedkleiva, w obrębie tzw. Oslomarki (tereny zielone wokół stolicy). Jak się zdaje, ostatecznie zrezygnowano z tego pomysłu, ale istniejąca skocznia w Vikersund i tak pozostawała jakby zapomniana.
Przed tygodniem klub ogłosił plan działania. Podstawowe argumenty za utrzymaniem obiektu to koszty (budowa mamuta w Roedkleiva kosztowałaby ok. 200 mln koron, modernizacja Vikersund Hoppsenter - 30 mln; korona norweska - ok. 50 gr), wykorzystywana do szacowania liczby widzów gęstość zaludnienia okolic (porównywalna z rejonem Planicy, dużo wyższa niż w Harrachovie), bliskość dużego miasta, obecność grupy ludzi zaangażowanych w działalność klubu, gotowych pracować przy organizacji wielkich zawodów. Vikersund chce przede wszystkim zmodernizować skocznie i wrócić do kalendarza PŚ. Cel troszeczkę dalszy to walka o równouprawnienie na skoczni. Z Vikersund pochodzi znakomita norweska skoczka Line Jahr, jednak klub związał się ze skokami kobiet przede wszystkim ostatniej zimy, podczas walki o prawo kobiet do udziału w COC w lotach, przynajmniej w roli przedskoczków. (Z tej perspektywy ciekawe jest, że plany Vikersund wspiera Torbjoern Yggeseth, "zasłużony" bezpardonowymi próbami uniemożliwienia paniom owego startu.) W przyszłości chcianoby tu organizować zawody dla kobiet typu "festiwalu skoków" - zapewne konkursy dla dziewcząt na małych skoczniach, duże zawody kobiece na K-90 i konkurs lotów dla najlepszych. W 2010 r. miałyby się tu odbyć MŚ w lotach narciarskich (Vikersund faktycznie widnieje już w planach, układanych przez same kluby posiadające skocznie mamucie) - organizatorzy chcieliby, by udało się przyciągnąć ok. 20 tys. widzów oraaz, by udało się rozegrać także konkurs żeński. Do tego czasu Vikersund Hoppsenter miałoby być nowoczesnym ośrodkiem ze wszystkimi skoczniami wyłożonymi igelitem (na razie latem można tu skakać tylko na K-15 i K-25), sam mamut zaś - najlepszą na świecie skocznią do lotów.

Wygląda na to, że tym razem przynajmniej część planów ma szansę realizacji. Wsparcie zapowiedzieli przedstawiciele regionu Buskerud w norweskim parlamencie, Stortinget. Zapewne chodzi choćby o kwestię dotacji z budżetu - Vikersund mógłby otrzymać połowę kwoty potrzebnej na modernizację obiektu. Także Norweski Związek Narciarski tym razem pozytywnie ocenił plany. 12 listopada zbiera się Komisja Kalendarzowa FIS i wygląda na to, że w terminarzu na przyszły sezon znajdą się zawody PŚ w Vikersund - konkursy miałyby się odbyć już w grudniu. Podanie o przyznanie organizacji MŚ w lotach należy złożyć z dużym wyprzedzeniem - termin upływa 1 maja 2005.

Klub ma przed sobą dużo pracy. Zapowiadana modernizacja skoczni ma objąć założenie sztucznego oświetlenia, ale także coś absolutnie nieodzownego - budowę drogi na skocznię. Byłam w Vikersund i pamiętam przedzieranie się przez las na skocznię; wolę nie myśleć, jak dostarcza się na start skoczków... Niestety w gestii klubu nie leży problem dojazdu do miejscowości. Oslo jest blisko, ale droga dojazdowa wcale nie jest łatwa - przynajmniej od strony Drammen jedzie się krętą, wąską jednopasmową drogą. Burzenie "mamuta" byłoby jednak pomysłem absurdalnym - skocznie mamucie nie są jeszcze dobrem tak powszechnym, by należało w nich przebierać jak w ulęgałkach...