Wszyscy pamiętamy jak fatalnie wyglądał sezon 2003/04. Zaczęło się od zaledwie trzech punktów uzyskanych w Letniej Grand Prix i dalekich lokat nawet w konkursach japońskich. Zima nie wyglądała o wiele lepiej, absolutny kres możliwości stanowiło 16. miejsce w Neustadt, osiągnięte zresztą tylko dzięki niestabilnym warunkom pogodowym. Przy warunkach zbliżonych dla całej stawki, niezwykle trudno było przebić się choćby do trzeciej dziesiątki, a lądowanie poza punktem K leżało wyłącznie w sferze marzeń.
W chwili zakończenia sezonu zimowego Kazuyoshi Funaki z 74 punktami zajmował 44 pozycję na World Ranking List, z minimalną przewagą nad znajdującymi się na 50. miejscu Dessumem i Skupniem. Zaledwie 18 punktów dzieliło go od wypadnięcia z czołowej "50" WRL, co przekreśliłoby szanse na udział zarówno w Letniej GP jak i w nadchodzącym Pucharze Świata. W dodatku przyszłość nie zapowiadała się różowo. Ari-Pekka Nikkola, z którym jako trenerem Funaki wiązał duże nadzieje, objął fińską kadrę B i nie mógł już zajmować się zawodnikiem z innego kraju. Wyniki osiągnięte w dwóch japońskich konkursach przeprowadzonych bezpośrednio przed LGP również nie napawały zbytnim optymizmem.

A jednak Kazuyoshi ponownie nas zaskoczył. Pierwsze oznaki poprawy dało się zaobserwować już na początku sierpnia. Dwa konkursy indywidualne i dwa punktowane miejsca, co prawda na razie tylko w trzeciej dziesiątce, a do tego wspaniały skok na 104,5m w zawodach drużynowych w Hiza. Owszem, do osiągnięcia takiej odległości przyczyniły się zapewne korzystne warunki, ale w ubiegłym sezonie nawet najlepszy wiatr nie był w stanie pomóc.
Po miesięcznej przerwie zawodnicy spotkali się w Zakopanem. I w pierwszej próbie treningowej Funaki uzyskał 128m, tak daleko nie skakał od ponad roku! Co więcej, wyniki treningów przełożyły się na rezultat w konkursie - siódme miejsce to więcej niż ktokolwiek mógłby oczekiwać. W Predazzo Kazuyoshi był bliski sprawienia podobnej niespodzianki, zajmując 6. lokatę po pierwszej serii. Drugi skok, przy bardzo niekorzystnych warunkach, okazał się niestety sporo krótszy i zepchnął go aż o 7 pozycji w dół.
Jak się wkrótce przekonaliśmy, stabilność formy Funakiego pozostawiała jednak jeszcze wiele do życzenia. W Innsbrucku i Hakubie nie odegrał żadnej roli, w dodatku cykl Letniej Grand Prix zakończył nieudanym, mniej niż 100-metrowym skokiem. Lecz do zimy pozostały dwa miesiące i w tym czasie wiele może się zmienić na lepsze. Najważniejsze, że punkty zdobyte tego lata zapewniają mu start w Pucharze Świata i to najprawdopodobniej w całej jego przyszłorocznej edycji. Zimową rywalizację rozpocznie z 117 punktami na koncie, z przewagą 68 oczek nad zawodnikiem sklasyfikowanym na 50. miejscu WRL.

Zapewne wielu kibiców zadaje sobie pytanie, co wpłynęło na tak zasadniczą poprawę wyników. Na wiosnę, po zakończeniu najgorszego w karierze sezonu, Funaki postanowił radykalnie zmienić system i jakość przygotowań. Zrezygnował z urlopu i w kwietniu rozpoczął treningi siłowe pod opieką specjalistów w Narodowym Centrum Sportu w Tokio. Pozwoliły one na zrzucenie wszelkiego zbędnego tłuszczu i zmniejszenie stosunkowo wysokiego wskaźnika BMI, przy jednoczesnym wzmocnieniu siły mięśni. Dodatkowo, ćwiczenia w tunelu aerodynamicznym pozwoliły na wyrobienie lepszej pozycji najazdowej i właściwej sylwetki w locie. Trening na skoczni Kazuyoshi również rozpoczął najwcześniej ze wszystkich. Już w maju pojawił się w Hakubie, gdzie spędził wiele czasu doskonaląc swe umiejętności, mając jednocześnie świadomość, że zdobycie niezbędnej ilości punktów w LGP jest jego ostatnią szansą.

Ten wysiłek, jak widać, opłacił się. Teraz pozostaje tylko mieć nadzieję, że w Pucharze Świata będzie jeszcze lepiej. I że zobaczymy go również w 2006 roku w Turynie.

więcej na Kazuyoshi Funaki LIVE >>