Za Kamilem Stochem kolejny świetny występ na igrzyskach olimpijskich. Tym razem zakończyło się na czwartym miejscu - medal był więc blisko, a jednocześnie tak daleko...
Stoch nie ukrywał smutku i łez po zakończeniu dzisiejszej rywalizacji w Zhangjiakou. W wywiadach telewizyjnych przyznawał, że liczył na podium:

- Widocznie nie zasłużyłem na ten medal. To ewidentnie nie jest mój sezon ani mój czas. Trudno mi się z tym pogodzić, ale zrobiłem, co mogłem. Dałem z siebie wszystko. Nie było mnie stać na nic więcej - tego mi najbardziej szkoda.

Jednocześnie, mimo smutku, nasz skoczek wie, że wyniki osiągnięte w konkursach indywidualnych nie są powodem do wstydu:

- Zdaję sobie sprawę, że lokaty, które tu zajmuję, są bardzo dobre. Wielu zawodników chciałoby być na moim miejscu, ale ja... poświęciłem ostatnio naprawdę wiele... i chciałem dostać większą nagrodę - mówił płaczący Stoch. - Ale tak widocznie musi być. Przyjmuję to takim, jakim jest. Muszę to sobie poukładać, odetchnąć i odpocząć, a za dwa dni znowu zebrać się do kupy.

No właśnie - za dwa dni rywalizacja drużynowa. Czy Stoch odnajdzie w sobie bojowe nastawienie, by wraz z kolegami powalczyć o medal?

- Serce mi dzisiaj krwawi. Rywalizacja jest rywalizacją, a emocje są emocjami. Inaczej tego przeżywać nie umiem. Muszę iść dalej. Nic innego nie zrobię. To, co się wydarzyło, to już historia - i tego nie zmienię w żaden sposób.

Na koniec Polak zwrócił się do tych, którzy w niego nie zwątpili:

- Dziękuję za wszystko - za wsparcie i wiarę we mnie. Nawet kiedy sam w siebie nie wierzę, to są ludzie, którzy nadal mnie trzymają przy tym, co robię. Dzięki wielkie!