W historii skoków narciarskich wielu młodych skoczków dochodziło do wielkich sukcesów, po czym zatracało się w przeciętności. Rok temu w Pucharze Świata zabłysnęło wiele nowych, austriackich gwiazd, z których tylko młodziutki Thomas Morgenstern zachował wielką formę, z młodej nadziei stając się już skoczkiem ścisłej światowej czołówki.

6. Thomas Morgenstern (Austria) – 696 punktów


Pierwszy konkurs w Kuusamo, pokazał, że zdobywca Letniego Grand Prix 2003 jest w dobrej formie. Dwa niezłe skoki i wysokie dziewiąte miejsce. Natomiast dzień później… Wiatr wiał od początku konkursu, ale organizatorzy uparli się doprowadzić go do końca. Morgensterna dosłownie obróciło w powietrzu. Wszystkich fanów skoków przeraził jego paskudny upadek. W pierwszej chwili wydawało się, że może to nawet zagrozić dalszej karierze Thomasa. Na szczęście pierwsze meldunki ze szpitala były uspakajające i wiadomym stało się, iż kontuzja nie jest poważna, wprost przeciwnie, zadziwiająco lekka zważywszy na okoliczności. Kilka tygodni później Morgi powrócił na skocznie.

Comeback do pucharowych zmagań Austriaka był jednak długo przesuwany. Miał już wystąpić w Titisee, ostatecznie pojawił się dopiero w Oberstdorfie – jako skoczek numer 30 Pucharu Świata. Powrót wyszedł mu wspaniale. Jako, że zajął dwudzieste szóste miejsce w kwalifikacjach rozpoczynał konkurs i skoczył w pierwszej serii 132,5 metra, nie dając szans Kochowi – dało mu to trzecią lokatę. W serii finałowej skoczył trzy i pół metra krócej, ale awansował jeszcze jedno miejsce wyżej. Było się z czego cieszyć. W Garmisch-Partenkirchen było nieco gorzej, choć i tak bardzo dobrze. Za przeciwnika miał słabego Zhaparova, więc bez problemów awansował do drugiej serii, po której ostatecznie uplasował się na ósmej pozycji. W Innsbrucku Thomas pokonał w serii KO naszego Bachledę i zajmował piątą lokatę po niej. Ale w drugiej spadł dwa miejsca w dół – trafiając na fatalne warunki pogodowe. W Bischofshofen zaś w pierwszej serii osiągnął 138 metrów i prowadził. Niestety nie wytrzymał presji, skoczył trzynaście metrów mniej i spadł na czwartą lokatę. Taką też zajął w całym Turnieju. W Pucharze awansował na jedenaste miejsce.

W Libercu młody Austriak dalej zachwycał. W pierwszym konkursie powtórzył wynik z Oberstdorfu, w drugim, choć skoczył dalej – z Bischofshofen. Pociągnęło to za sobą awans w Pucharze – na miejsce siódme.

W Zakopanem było tylko trochę gorzej. 17 stycznia uplasował się kolejny raz na pozycji czwartej, 18 skacząc odrobinę słabiej – zajął dziewiąte miejsce. W Pucharze poszedł jeszcze jedno miejsce do góry. Do Japonii jechał więc w roli jednego z faworytów.

W Hakubie wielu skoczków ze światowej czołówki (jak np. Małysz czy Hoellwarth) nie dało sobie rady. Morgi jednak skokami 109 i 127 metrów zmieścił się w najlepszej piątce. W Sapporo w pierwszy dzień zaprezentował się jak na niego słabo – był siedemnasty. W drugim dniu jednak skakał na swoim, wysokim poziomie. Po pierwszej serii był dziesiąty, w finałowej miał drugi najlepszy rezultat i awansował o cztery miejsca. W Pucharze awansował na miejsce piąte.

Nie oglądaliśmy Morgensterna na lotach Oberstdorfie – wystąpił na Mistrzostwach Świata Juniorów, gdzie jak pamiętamy przegrał z naszym Mateuszem Rutkowskim. Ale w przeciwieństwie do Rutka Thomas należy do czołówki seniorów i traktuje skoki znacznie poważniej.

W Willingen Morgenstern, już nieco zmęczony sezonem zepsuł drugi skok – i zamiast piątego miejsca zajął dwunaste. Spadł w Pucharze Świata na miejsce szóste – wyprzedził go Hautamaeki, ale to nie on miał ostatecznie młodego Austriaka z niej wyrzucić. Natomiast w konkursie drużynowym Austria zajęła, słabe szóste miejsce, choć Thomas wstydu drużynie nie przyniósł. Na Mistrzostwach Świata w Lotach Morgi, debiutujący na tej imprezie zaprezentował się z dobrej strony. Co prawda w konkursie indywidualnym pierwszy skok w ogóle mu nie wyszedł (170 metrów i dwudziesta szósta lokata), jednak trzy pozostałe skoki powyżej 200 metrów dały mu w ostateczności trzynaste miejsce. W konkursie drużynowym był najlepszy z Austriaków – i jemu w głównej mierze zawdzięczają brązowy medal – pierwszy w jego karierze.

W Salt Lake City nasz bohater zajął nie pierwszy raz w tym sezonie szóste miejsce. Wrócił nawet chwilowo na pozycję piątą w PŚ, ale do końca sezonu miał skakać nieco gorzej. W konkursie drużynowym Austriacy wypadli tak sobie – piąte miejsce, Thomas skakał nieźle choć nie rewelacyjnie. Indywidualnie był tam dwunasty. W Kuopio uplasował się trzy miejsca wyżej – ale może mówić o niedosycie, gdyż po pierwszej serii był wiceliderem. W Pucharze ostatecznie spadł na miejsce szóste – a wyprzedził go Romoeren. Nie zmieniły jego pozycji starty w Norwegii – dwunasta lokata w Lillehammer i dziesiąta w Oslo.

Jeśli chodzi o ten sezon to w przypadku Thomasa można i trzeba mówić o postępie. Choć w przeciwieństwie do sezonu 2002/03 nie wygrał żadnego z konkursów, to poprawił lokatę z dwudziestej na szóstą. A wszystko jeszcze przed nim. Może się stać w krótkim czasie najlepszym skoczkiem na świecie i wcale to nikogo nie powinno dziwić. Pomimo, iż sezon zaczął się dla Morgiego tragicznie, potem było już tylko lepiej.