U progu zimy Markus Eisenbichler nie ukrywał, że w tym sezonie chce walczyć o Puchar Świata. Nie udało się wygrać, ale Niemiec może być zadowolony, że przez kilka miesięcy utrzymał wysoką dyspozycję.
Dziewięć razy na podium zawodów Pucharu Świata, dwa zwycięstwa w listopadzie, dwa złote medale mistrzostw świata, wreszcie druga lokata w Pucharze Świata - to skrócony bilans osiągnięć Markusa Eisenbichlera w trakcie ostatnich czterech miesięcy.

- To był mój najlepszy sezon w karierze, uzyskane wyniki są dla mnie dużą motywacją. Kocham ten sport, a miniona zima dała mi wiele radości - mówił Eisenbichler po zakończeniu zmagań w Planicy.

W listopadzie wydawało się, że Eisenbichler będzie głównym kandydatem do zgarnięcia Pucharu Świata. Ostatecznie przegrał, notując sporą stratę do Halvora Egnera Graneruda, jednak zajął pewne drugie miejsce.

- Walka z Halvorem była wspaniała, chciałbym mu za to podziękować. Dziękuję też rodzinie i mojej dziewczynie za to, że umożliwili mi to wszystko.

W ostatnich tygodniach Niemiec borykał się z niewielką kontuzją kolana - zwykle po oddaniu skoku miał problemy przy chodzeniu; z tego względu w Planicy Stefan Horngacher regularnie skracał rozbieg dla swojego podopiecznego. Eisenbichler co prawda podkreślał, że uraz nie przeszkadza mu w skakaniu, ale...

- Cieszę się, że to już koniec i że poszło mi tak dobrze - podsumował.